Adela Helić: To będzie dla mnie szczególny mecz
Adela Helić w ub. sezonie z powodzeniem reprezentowała barwy Polskiego Cukru Muszynianki Enea. W piątek przyjdzie do Muszyny z swoim nowym zespołem Developresem SkyRes Rzeszów.
ORLEN LIGA: Przed sezonem Developres brylował w turniejach towarzyskich. Początek OrlenLigi pokazał jednak, że sparingi a mecze o punkty to inna historia…
ADELA HELIĆ (atakująca Developresu SkyRes Rzeszów): Wygrałyśmy wszystkie turnieje przed startem rozgrywek, ale spotkania towarzyskie mają zupełnie inny charakter niż te ligowe. Różnica jest widoczna. Te dwa pierwsze mecze OrlenLigi pokazały, że mamy problem ze stabilną grą. Są momenty, w których gramy dobrze, ale nagle przychodzi moment, w którym seryjnie popełniały błędy, tracimy punkt za punktem i nie potrafimy sobie z tym poradzić. Zwykle nasze problemy zaczynają się od przyjęcia zagrywki. Szkoda, że tak się dzieje, bo najpierw potrafimy włożyć naprawdę dużo wysiłku w to, żeby zdobyć kilka punktów z rzędu i wypracować sobie przewagę, po czym nagle przychodzi załamanie i cała nasza praca idzie na marne. Po meczu z Budowlanymi pozytywne jest to, że mimo porażki prezentowałyśmy się już lepiej niż w pierwszym spotkaniu w Dąbrowie Górniczej, zwłaszcza w zagrywce. Najbardziej pogrążyły nas błędy w przyjęciu i kiedy traciłyśmy punkty seriami w tym elemencie nie potrafiłyśmy tego odwrócić. Teraz musimy już jednak myśleć tylko o następnym meczu w Muszynie. Wygrywałyśmy z tym zespołem regularnie przed sezonem, ale jak wiemy, obecnie nie ma to żadnego znaczenia i czeka nas tam zupełnie inne spotkanie niż w turniejach towarzyskich. W Muszynie gra się naprawdę trudno, ponieważ jest tam mała hala, w której kibice potrafią stworzyć bardzo głośną atmosferę. W Rzeszowie mamy znacznie większą halę, dlatego musimy się szybko przystosować i być gotowe na ciężką walkę. Zależy nam oczywiście na wygranej, ale znając dziewczyny z Muszyny, z którymi miałem okazję grać w zeszłym sezonie, nie dostaniemy tam niczego za darmo i musimy same wywalczyć zwycięstwo.
W meczu z Budowlanymi była pani liderką Developresu i rozegrała znacznie lepsze spotkanie niż na inaugurację w Dąbrowie Górniczej. Brakowało pani jednak wsparcia ze strony pozostałych dziewczyn…
ADELA HELIĆ: Dla mnie nie jest problemem, że dostaję dużo piłek w ataku i muszę sporo atakować. Cieszę się, że w Rzeszowie wypadłam znacznie lepiej niż w pierwszym meczu. Czasem tak bywa, że jak się za bardzo czegoś chce, to nic nie wychodzi i ja właśnie miałam ten problem w Dąbrowie Górniczej. Z Budowlanymi grało mi się już dużo lepiej, chociaż oczywiście też nie ustrzegłam się błędów. Żeby wygrywać mecze musimy jednak grać wszechstronniej i zdobywać punkty nie tylko z prawego skrzydła.
Nie ma pani obaw, że po niezbyt udanych meczach z Dąbrową Górniczą i Budowlanymi zespół trochę „siadł” mentalnie i brakuje mu pewności siebie?
ADELA HELIĆ: Nie, dlatego że w każdym momencie wspieramy się wzajemnie i myślę, że widać to na boisku. Nie zwieszamy głów i nie załamujemy się nawet po przegranych akcjach. Mamy w zespole kilka bardziej doświadczonych dziewczyn, które wiedzą na czym polega ta gra i że nie ma się co przejmować nawet po nieudanej akcji. Atmosfera w zespole jest naprawdę dobra. Musimy jednak pracować nad wyeliminowaniem naszych największych błędów.
Na treningach wasze przyjęcie wygląda lepiej niż można to zaobserwować w meczach ligowych?
ADELA HELIĆ: Treningi a mecze to dwie różne historie. Wiadomo, że na treningach pracujemy wspólnie nad poszczególnymi elementami, możemy się wzajemnie obserwować, ale tak naprawdę nie jesteśmy w stanie przełożyć na trening atmosfery meczowej. Nawet jeśli na treningach coś dobrze wygląda, to nie ma pewności, że tak samo będzie w trakcie meczu.
Biorąc pod uwagę poziom waszej gry w tych dwóch pierwszych meczach można się cieszyć, że macie na koncie trzy punkty, chociaż wiadomo, że jest to tylko efekt naruszenia regulaminu przez zespół z Dąbrowy Górniczej…
ADELA HELIĆ: Dobrze, że mamy te punkty, ale tak naprawdę w ogóle nie myślimy o tej całej sytuacji. To jest problem klubu z Dąbrowy Górniczej, a nie nasz. Z naszej perspektywy liczy się to, że mamy jakieś punkty, bo mogłyśmy mieć zero na koncie po dwóch kolejkach. Osobiście liczyłam na to, że w meczu z Budowlanymi wywalczymy chociaż dwa lub jeden punkt. Wydawało mi się, że może dojść do tie-breaka, bo stać nas na wyrównaną grę z tym zespołem i mam nadzieję, że w kolejnej konfrontacji z nimi wypadniemy lepiej. Natomiast po weryfikacji wyniku z Dąbrowy Górniczej na naszą korzyść możemy mówić o dużym szczęściu. Zdajemy sobie sprawę, że powinnyśmy same wywalczyć sobie punkty na boisku. Mam nadzieję, że zrobimy to w Muszynie. Potem czeka nas trudne spotkanie u siebie z faworyzowanym Chemikiem Police, ale później przyjdzie seria meczów, które powinnyśmy wygrać. Przynajmniej tak mi się wydaje.
W piątek czeka was wyjazdowe spotkanie z Polskim Cukrem Muszynianką Enea. Będzie to dla pani szczególny mecz?
ADELA HELIĆ: Na pewno tak. W Muszynie grają moje dobre koleżanki – Maja Savic i Natasa Cikiriz. Mam bardzo dobre wspomnienia z poprzedniego sezonu spędzonego w Muszyniance, gdzie świetnie dogadywałam się z trenerem, koleżankami z zespołu i osobami związanymi z klubem. Mam też tam swoich kibiców. Podoba mi się atmosfera na meczach w Muszynie, więc dla mnie to będzie duża przyjemność znów tam zagrać.