Adela Helić: liga bardzo się wyrównała
LIGA SIATKÓWKI KOBIET: Developres SkyRes zajmuje trzecie miejsce w tabeli z niewielką stratą punktową do lidera – ŁKS Commercecon Łódź. W pierwszej rundzie przegrałyście zaledwie dwa mecze, w tym jeden z niżej notowanym rywalem – KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Jaka to była runda w wykonaniu Developesu?
ADELA HELIĆ (serbska atakująca Developresu SkyRes Rzeszów): Uważam, że dobra. Aby być jeszcze wyżej w tabeli zabrakło nam punktów w Ostrowcu Świętokrzyskim, bo u siebie z ŁKS-em wprawdzie przegrałyśmy, ale ogólnie po dobrym meczu i zaciętej walce. Natomiast gdybyśmy wygrały w Ostrowcu, to nasza sytuacja byłaby jeszcze lepsza. Możemy być jednak zadowolone, zwłaszcza, że mamy niewielką stratę do pierwszej dwójki. To tak naprawdę różnica jednego meczu. Przed nami jeszcze cała runda rewanżowa, bo nasze spotkanie w Bydgoszczy zostało przełożone dopiero na końcówkę kwietnia. Wszystko jest więc otwarte. Dla nas ważne jest to, żeby kontynuować grę w dobrym rytmie.
Jakie są dla pani pozytywne i negatywne niespodzianki jeśli chodzi o postawę innych zespołów w LSK?
ADELA HELIĆ: Na pewno nie jestem zaskoczona bardzo dobrą grą ŁKS-u, ponieważ kiedy zobaczyłam ich skład wiedziałam od razu, że to będzie mocny zespół. Dziwię się troszkę nieco gorszą postawą Grot Budowlanych Łódź, które ostatnio przegrały trzy spotkania z rzędu i dla mnie to jest niespodzianka in minus. Natomiast pozytywnie zaskakuje mnie Legionovia, która złapała teraz fajny dobry rytm i wygrywa mecz za meczem, a już niebawem zmierzymy się przecież z tym zespołem w Rzeszowie. Patrząc na tabelę widać, że walka o czwarte miejsce premiowane awansem do fazy play-off będzie niezwykle zacięta. Ogólnie liga bardzo się wyrównała i rzeczywiście wygląda na to, że każdy może wygrać z każdym.
To jest dla was trudniejszy i bardziej wymagający sezon niż ten poprzedni?
ADELA HELIĆ: Na pewno tak, chociażby z tego względu, że poziom bardzo się wyrównał i nie ma już tak dużej różnicy między zespołami z czołowej części tabeli a pozostałymi w stawce. Myślę, że w zeszłym sezonie można było rozegrać więcej łatwiejszych spotkań z niżej notowanymi drużynami. Teraz praktycznie każdy mecz, to zacięta walka i żadnego przeciwnika nie można lekceważyć. Patrząc z perspektywy, bo to jest już mój trzeci sezon z rzędu w Polsce, w tym roku jest najciężej i trzeba się naprawdę mocno napracować, żeby wygrywać mecze. Właściwie tylko Dąbrowa Górnicza ma spore problemy ze zdobywaniem punktów, chociaż początek sezonu nie wskazywał na to, że będzie im aż tak ciężko. Natomiast pozostałe drużyny są naprawdę groźne, chociażby Trefl Proxima Kraków, który wprawdzie przegrał ostatnio u siebie z ŁKS-em, ale po naprawdę dużej walce.
- Jest pani rozczarowana trudną drogą Developresu do turnieju finałowego Pucharu Polski? Trener Lorenzo Micelli nie ukrywa sporej złości na system tych rozgrywek…
ADELA HELIĆ: Wychodzę z założenia, że jeśli chce się wygrać Puchar Polski, to trzeba wygrać z każdym rywalem. Natomiast z punktu widzenia emocji myślę, że większość kibiców chciałaby jednak obejrzeć Final Four z udziałem czterech aktualnie najlepszych drużyn w LSK, a to będzie niestety niemożliwe, bo albo my albo ŁKS, odpadniemy już we wcześniejszej fazie. Myślę, że po losowaniu ani my ani ŁKS nie możemy być zadowoleni z takiego układu, bo wszystko wskazuje na to, że już w ćwierćfinale będziemy musieli stoczyć bitwę o udział w turnieju finałowym. Jeśli jednak uda nam się przetrwać i zwyciężyć, to może później będzie nam trochę łatwiej awansować do finału. Uważam, że z punktu widzenia atrakcyjności tych rozgrywek takie zespoły jak my i ŁKS, powinny być ujęte w innej części drabinki, a nie wpadać od razu na siebie w ćwierćfinale. Stało się jednak inaczej i musimy to zaakceptować. Dla nas ważne jest to, żeby rozegrać dobre spotkania także w PP i być przygotowanym do walki z ŁKS-em w ćwierćfinale. Pamiętamy oczywiście naszą porażkę z tym zespołem w Rzeszowie, ale miałyśmy po tym meczu dużo zarzutów do siebie, bo popełniłyśmy całą masę niepotrzebnych błędów i same straciłyśmy szansę na zwycięstwo. Jak analizowałyśmy później na video to spotkanie miałyśmy poczucie, że to my zawaliłyśmy sprawę, bo powinnyśmy wygrać 3-1, a przegrałyśmy 2-3. Jeśli dojdzie do naszego pojedynku w ćwierćfinale PP, na pewno czeka nas ciężki mecz, ale wiemy, że jesteśmy w stanie pokonać ŁKS.
Zaczynając od czwartkowego meczu w Zurychu w ramach Ligi Mistrzów czeka was prawdziwy maraton spotkań rozgrywanych praktycznie co trzy dni. Jesteście gotowe na taki wysiłek?
ADELA HELIĆ: Miałyśmy ostatnio trochę chwili oddechu, bo nasz mecz w Bydgoszczy został przełożony. Mogłyśmy więc spokojnie potrenować, bo tak naprawdę grając co trzy dni nie ma czasu na porządny trening. Od środy rano, kiedy wsiądziemy do samolotu, zaczynamy bardzo ciężki okres, ponieważ oprócz wielu meczów czeka nas też sporo podróży. Na razie koncentrujemy się już całkowicie na meczu z Volero, bo spodziewamy się z nimi bardzo trudnej przeprawy. To nie jest tak, że nasza grupa w Lidze Mistrzyń jest łatwa. Ona jest bardziej wyrównana, ale na pewno nie łatwa. Wszystkie drużyny w tej grupie mają fajne składy i ciekawe zawodniczki. Kto uważnie śledzi te rozgrywki wie, że Volero Zurych ma mocny skład z wieloma zawodniczkami zagranicznymi. Jedziemy tam oczywiście pokazać się z dobrej strony i powalczyć o zwycięstwo. Po meczu z Volero zagramy u siebie z Legionovią, a chwilę potem w Warszawie z Wisłą w ramach Pucharu Polski. Będziemy więc grały co trzy dni i taki napięty terminarz czeka nas właściwie aż do finałów Pucharu Polski, jeśli oczywiście do nich awansujemy. Co więcej, to jest też mieszanka trzech różnych rozgrywek, a dla nas nawet konieczność rozgrywania meczów trzema rodzajami piłek, więc jest to na pewno duże wyzwanie. Mam nadzieję, że nie zabraknie nam zdrowia, bo to jest najważniejsze. Będziemy starały się jak najlepiej regenerować po każdym spotkaniu; oby omijały nas tylko jakieś kontuzje, urazy, czy choroby. Ten sezon jest dla nas naprawdę bardzo wymagający, bo trzeba pamiętać, że zaczęłyśmy go od kwalifikacji do Ligi Mistrzyń. Mamy więc na koncie najwięcej rozegranych spotkań ze wszystkich drużyn w LSK. Pod względem fizycznym jesteśmy gotowe na taki wysiłek i na pewno damy radę. Ważne też jednak, żebyśmy były w stanie utrzymywać dobry poziom gry, bo to nie jest wcale takie łatwe przy tylu obciążeniach i meczach.
Ostatnio znajduje się pani w wysokiej formie i jest dodatkowo uskrzydlona wygraniem plebiscytu na najlepszego sportowca Podkarpacia w 2017 roku…
ADELA HELIĆ: Jeśli chodzi o to wyróżnienie, to byłam bardzo zaskoczona. Przed galą powiedziano mi tylko, że odbiorę jakąś nagrodę, ale nie miałam tak naprawdę świadomości, że może chodzić o pierwsze miejsce. Podczas wręczania nagród spokojnie czekałam aż zostanę wywołana. Wiedziałam, że gdzieś tam jestem w stawce tych wszystkich sportowców w różnych kategoriach, ale nie liczyłam na pierwsze miejsce. Kiedy okazało się, że wygrałam, byłam w dużym szoku. Potem powiedziano mi, że jestem pierwszą zawodniczką zagraniczną, która wygrała ten plebiscyt i jeszcze bardziej się zdziwiłam, bo zwykle w takich plebiscytach stawia się przecież na rodzimych sportowców. Wiedziałam, że miałyśmy świetny sezon, nasz brązowy medal był ogromnym sukcesem, a ja byłam czołową atakującą ligi, ale nie przypuszczałam, że mogę wygrać taki plebiscyt. To ogromny zaszczyt i przyjemność dla mnie. Jestem też bardzo zadowolona, że gram teraz dobrze i na wysokim poziomie. Na początku sezonu było mi ciężko, ale zazwyczaj potrzebuję czasu żeby znaleźć swój rytm gry i rozkręcić się. Zawsze kiedy zaczynam nowe rozgrywki chciałabym jak najszybciej grać na takim poziomie, na jakim kończyłam poprzednie, ale to jest niemożliwe. Zawsze potrzeba czasu na zgranie się z nowym zespołem i na złapanie właściwej formy po okresie przygotowań. Teraz czuję się już bardzo dobrze i jestem gotowa do gry na wysokim poziomie, tak jak w poprzednim sezonie w tych najlepszych meczach. To nie jest tak, że forma przychodzi jak na zawołanie i gra się od razu tak jak chciałoby się grać. Wykazałam się jednak, podobnie jak cała nasza drużyna i trener Micelli, cierpliwością. Czułam wsparcie ze strony koleżanek zespołu i szkoleniowca, więc spokojnie czekałam na swoją lepszą grę. Poza tym nikt nie jest w stanie być przez cały sezon w wysokiej formie. Każdy ma wzloty i upadki, zwłaszcza jeśli gra się intensywnie przez wiele miesięcy. Mam nadzieję, że jak najdłużej będę w stanie grać na wysokim poziomie, także w Lidze Mistrzyń, chociaż wiadomo, że priorytetem dla naszego zespołu jest LSK.
Powrót do listy