Adam Grabowski: nie skreślajcie nas jeszcze
Wicemistrzynie Polski w sobotę rozpoczęły walkę w pierwszej rundzie play off i wygrały z Impelem Gwardią Wrocław 3:0. Opiekunowie pilskiego zespołu Jerzy Matlak i Adam Grabowski dawno nie byli w tak komfortowej sytuacji jak w tym tygodniu. Wreszcie nie musieli się martwić żadnymi dalekimi podróżami i dzięki temu w spokoju mogli realizować ustalone zadania.
- W przygotowaniach do meczu przeszkodził nam troszkę szum medialny, jaki zrobił się wokół przyjazdu Doroty Świeniewicz. W tym tygodniu zwracaliśmy głównie uwagę na jakość i precyzję naszej gry. Staraliśmy się również pracować trochę nad wyeliminowaniem prostych błędów. Nie mogę powiedzieć, że ten tydzień obfitował w bardzo ciężką pracę. Jedynie w czwartek przepracowaliśmy dwa treningi, a tak to we wtorek byliśmy na pełnej odnowie w Wałczu, a w pozostałe dni ćwiczyliśmy jedynie po razie. Na treningach w hali, to staraliśmy się skupiać nad poprawą dokładności, wyprowadzeniem ataku i ustawieniem w obronie. Czyli robiliśmy po prostu to, co zawsze, nie było w tym nic szczególnego - relacjonował drugi trener Farmutilu Piła Adam Grabowski.
W ostatnich pojedynkach pilanki bardzo męczyły się z własną grą. Przede wszystkim w ich zespole nie najlepiej funkcjonowało przyjęcie, które wcześniej było mocnym punktem wicemistrzyń Polski. Jednak ostatnio ekipa znad Gwdy zatraciła skuteczność w tym elemencie, a przez to jej gra znacznie się uprościła. A w wyniku tego rozgrywająca - Milena Sadurek nie mogła wykorzystać najsilniejszej broni, jaką posiada team Jerzego Matlaka - środkowych: Agnieszki Bednarek i Eleny Hendzel.
- Można powiedzieć, że na przyjęcie składają się dwa elementy: indywidualna dyspozycja poszczególnych siatkarek a także umiejętność ich współpracy między sobą. To właśnie te dwie rzeczy głównie decydują o jakości odbioru. My staramy się grać na dwie przyjmujące, a Klaudia Kaczorowska jedynie je wspiera. Zdarzały się nam spotkania gdzie jedna z nich miała słabszy dzień i źle to wyglądało. W naszym zespole dużo zależy od dyspozycji Micheli Teixeiry i nie jest wielką tajemnicą, że wszystkie drużyny starają się na nią zagrywać, aby ją zmęczyć. Na niej zawsze spoczywa duża odpowiedzialność i nie raz daje sobie z nią rade, a nie raz nie, ale ona jest po prostu człowiekiem i tak samo może mieć moment słabości - mówił drugi trener pilskiego zespołu.
Na pewno sporo niepokoju blo w Farmutilu przed zbliżającym się pojedynkiem z Gwardią. Pilanki przegrały już w tym sezonie z wrocławiankami mecz na własnym ternie, a ta porażka długo siedziała w głowach zawodniczek znad Gwdy.
- Było w nas trochę niepewności, bo w tym sezonie pokonała nas już m.in. Gwardia, Gadania i Białystok. Te zespoły są niżej notowane, ale mają już nas na rozkładzie. Jednak chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Może nie zawsze gramy najlepiej i przydarzają nam się duże wpadki. Lecz podkreślę to, że w tym sezonie już awansowaliśmy do finału Pucharu Polski, wyszliśmy z grupy w Lidze Mistrzyń i jesteśmy na trzecim miejscu w lidze, a przypomnę, że w zeszłym roku w analogicznym okresie byliśmy na czwartym. Pojawiają się głosy, że gramy słabo, a my wtedy czasem szukamy różnych dziwnych wytłumaczeń, ale tak na prawdę to z nami nie jest tak źle. Cały czas jesteśmy w grze, a jeden dobry występ może wszystko odwrócić i spowoduje, że nasza maszyna zaskoczy. W zeszłym roku taki przełomem było spotkanie z Jesi, gdzie później zaczęliśmy grać koncertowo. Teraz przegraliśmy jedynie pojedyncze mecze - tłumaczył asystent Jerzego Matlaka.
Jednak Adam Grabowski sam przyznaje niepokoją go te zmienne oblicza pilskich siatkarek, które raz potrafią zagrać świetnie i nie dać szansy dużo bardziej utytułowanym rywalkom, ale po chwili już mogą się snuć po parkiecie i przypominać jedynie cień tamtych siatkarek. - W lidze pracuje jedenasty sezon i rzadko się zdarzało, aby drużyna seniorska miała aż takie wahania formy. Było wiele niespodzianek in minus, ale równie dużo było in plus, dlatego mimo wszystko uważam, że ocenami należy się jeszcze wstrzymać.
Niestety z pilskiego obozu docierają nie najlepsze wiadomości dotyczące Joanny Frąckowiak. Była reprezentantka Polski w tym sezonie już nie wystąpi w barwach Farmutilu Piła, bo po prostu nie zdąży się wyleczyć przed końcem rozgrywek. Przypomnę, że w połowie listopada przyjmująca pilskiej ekipy doznała kontuzji palca.
- Asia jest nadal na zwolnieniu lekarskim i przechodzi rehabilitacje. Po takiej długiej przerwie powinna zrobić wszystko, aby w ogóle wrócić do normalnej sprawności. Od poniedziałku ma ruszyć z indywidualnymi treningami i już musi zacząć przygotowywać się na następny sezon. Powinna zrobić to jak najszybciej, a nie na przykład w sierpniu, bo to będzie za późno. Dla Aśki ten sezon jest już stracony, ale jeśli chce wrócić do sportu i do grania na wysokim poziomie musi już zabierać się do pracy - uważa Adam Grabowski.
Powrót do listy