Adam Grabowski: jestem wściekły, że przegraliśmy ważny mecz
Drugie spotkanie ćwierćfinałowe pomiędzy Atomem Trefl Sopot i Stalą Mielec należało do tych z gatunku „thriller” i przysporzyło niejednego kibica na hali Ergo o szybsze bicie serca.
Atom Trefl Sopot zagrał bardzo walecznie i po raz kolejny sprawdziło się to, że także zawodniczki rezerwowe potrafią wyciągnąć zespół z trudnej sytuacji. - Bardzo dobrze, że mogliśmy zagrać całym zespołem i że młode zawodniczki pokazały swoje umiejętności. To na pewno pozytywnie nastraja przed kolejnymi spotkaniami – mówiła po meczu Kinga Maculewicz.
Tą zespołowość i jej dużą wartość podkreśla także włoski szkoleniowiec sopocianek. - Jestem bardzo zadowolony z wykonanej pracy zespołowej, bo w momentach, gdy któraś z zawodniczek miała problemy, inne umiały ją wspomóc, skutecznie zastąpić i mimo może niepełnej satysfakcji z gry trzeba docenić, że do końca wierzyły, nie odpuściły i że zwycięstwo jest po naszej stronie – komentował spotkanie Włoch.
Zadowolenia z samego wyniku nie krył także szkoleniowiec sopocianek, jednakże zaznaczył fakt, iż Atom podszedł do tego spotkania za mało skoncentrowany. - Jestem szczęśliwy w końcowego rezultatu. Zaczęliśmy mecz bardzo źle, podeszliśmy do niego zbyt powierzchownie. To logiczne, że goniąc wynik wkradają się błędy, nerwowość. Na szczęście dziewczyny zachowały zimna krew i w kluczowych momentach umiały sprostać problemom – mówił Alessandro Chiappini.
Na pewno duże emocje wzbudziło sędziowanie. W trakcie meczu pani sędzia podjęła wiele decyzji, które mogły być potraktowane jako krzywdzące zarówno dla jednej, jak i dla drugiej strony. - Czuję złość na własne błędy, błędy swojej drużyny, a także na decyzje sędziów – nie kryła żalu kapitan Mielca, Magdalena Sadowska.
Także kapitan sopockiej ekipy zwróciła uwagę na błędy sędziów, które przeszkadzały w grze obu zespołom. - Mylili się oni nie wyrywkowo, ale cały czas, przy czym raz na korzyść naszą, raz na korzyść przyjezdnych – komentowała całą sprawę Dorota Świeniewicz.
Na pewno jednak zespół z Mielca jest bardzo zawiedziony, jako że zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. - Jestem wściekły, że przegraliśmy wygrany mecz. Mieliśmy dwie piłki meczowe, w czwartym secie prowadziliśmy wysoko. Zagraliśmy źle taktycznie, zadrżała nam ręka w ataku. Mogę jedynie pogratulować Atomowi zwycięstwa – komentował trener mieleckiej drużyn, Adam Grabowski.
Teraz rywalizacja przenosi się do Mielca, gdzie rozegrane zostaną kolejne spotkania: 30.04 i ewentualnie 1.05.