Zwiędłe tulipany
Trochę w cieniu rozgrywanego w Japonii Pucharu Świata siatkarek zakończyły się turnieje prekwalifikacyjne do Europejskiego Turnieju Kwalifikacyjnego do igrzysk, które w kwietniu przyszłego roku odbędą się w Turcji. Dla Polek to będzie pierwsza i jednocześnie ostatnia szansa wywalczenia miejsca w olimpijskim turnieju.
W kwalifikacjach wystąpi osiem najlepszych drużyn europejskich. Obok czterech najlepszych drużyn mistrzostw Europy i gospodarza stawkę uzupełniły zwycięskie zespoły trzech turniejów prekwalifikacyjnych, czyli Rosja, Chorwacja i Bułgaria. Pełny skład finalistów europejskich kwalifikacji poznamy po zakończeniu Pucharu Świata, w zależności od tego czy któraś z europejskich drużyn już w Japonii wywalczy olimpijski awans (o krok są w tej chwili Włoszki). Tak czy owak ten europejski turniej kwalifikacyjny będzie niesamowicie trudny do wygrania, a Polki będą miały arcytrudne zadanie.
Największą niespodzianką prekwalifikacji była porażka Holandii z Chorwacją. Siatkarki holenderskie płakały po zakończeniu dramatycznego tie-breaka, ale o tym czy zagrają w kolejnej rundzie zmagań o igrzyska zadecydują wyniki Pucharu Świata. Zespół, który dwa lata temu na mistrzostwach Europy rozgrywanych w naszym kraju należał do elity i w pięknym stylu wywalczył wicemistrzostwo Europy, obecnie spada na margines światowej siatkówki, choć ma przecież tak fantastyczne siatkarki w swej reprezentacji jak choćby znane z Muszynianki Wensink i Stam-Pilon. Na turnieju była, choć nie grała, najbardziej znana siatkarka Holandii – Manon Flier, ale w meczu finałowym z powodu problemów zdrowotnych nie pojawiła się na parkiecie. Jej brak nie powinien jednak aż tak wpłynąć na postawę drużyny z kraju tulipanów.
Holandia to pierwsza siatkarska drużyna z zachodniej Europy, która włączyła się do walki o medale ME i w 1985 r. ten pierwszy dla zachodu medal zdobyła. Potem dla reprezentacji kobiet (podobnie jak dla męskiej) opracowano specjalny program rozwoju, który pod kierunkiem trenera Petera Murphego przez kilka lat konsekwentnie realizowano. Pamiętam z jaką zazdrością patrzyliśmy na Holandię na początku lat 90-tych, gdyż był to zespół w najdrobniejszych detalach zorganizowany i przygotowany do wielkich imprez. Holandia zagrała na igrzyskach w Barcelonie i Atlancie, zdobyła mistrzostwo Europy w 1995 r. (po wygraniu z Rosją i... Chorwacją w finale), wcześniej wicemistrzostwo w 1991 r. Potem jednak ten rozwój został zahamowany.
Powołanie na stanowisko selekcjonera Avitala Selingera przed paroma laty oznaczało powrót do systemu szkoleniowego jaki stosowano w Holandii w latach 80-tych. Zawodniczki zgrupowano w jednym klubie i praktycznie cały rok przebywały ze sobą. Wydawało się, że przyniesie to niesamowite efekty. Holenderki znakomicie grały w 2007 r. gdy w fantastycznym stylu wygrały World Grand Prix pokonując najlepsze drużyny świata z Brazylią i Chinami na czele. Potem jednak nie udźwignęły presji. Drogę do Pekinu zamknęły im Rosjanki w europejskich kwalifikacjach. W 2009 r. po 14 latach zagrały ponownie w finale mistrzostw Europy, ale dwa ostatnie sezony mają fatalne. Niepowodzenia miały zarówno na mistrzostwach świata w 2010 r. jak i niedawnych mistrzostwach Europy, gdzie zajmowały odległe lokaty. Teraz czary goryczy dopełniła klęska w prekwalifikacjach.
Avital Selinger wzorował się w swojej pracy na swym sławnym ojcu Arie (prowadził na ME reprezentację Izraela), który zresztą doradzał mu na wielu turniejach. Ta koncepcja grupowania najlepszych siatkarek w jednym ośrodku niegdyś przynosząca fantastyczne efekty (Arie Selinger stosował ją w latach 1977-1984 w USA, a potem w męskiej reprezentacji Holandii) we współczesnej siatkówce jest jednak jak się okazało trudna do realizacji z podobnym efektem. Avital Selinger odszedł po nieudanych mistrzostwach Europy we wrześniu, ale jego następca Christian van der Wel też jak widać nic odkrywczego nie wprowadził, bo reprezentacja Holandii gra coraz mniej skutecznie.
Mimo wszystko ten głęboki kryzys Holenderek jest sporym zaskoczeniem, gdyż mając w składzie tyle utytułowanych siatkarek o takim potencjale umiejętności można oczekiwać od tej reprezentacji znacznie wyższych lotów. W igrzyskach ich prawdopodobnie nie zobaczymy obojętnie czy pojadą ostatecznie na europejskie kwalifikacje czy nie. Trochę szkoda, gdyż ten zespół wnosił wiele w ostatnich latach do światowej siatkówki, a teraz więdnie jak ich tulipany.
Krzysztof Mecner