Wielki finał
Trzeba przyznać, że finisz rozgrywek PlusLigi kobiet jest w tym roku wyjątkowo ciekawy. Znamy już pierwsze rozstrzygnięcia. O tytuł mistrza Polski będą rywalizować faworyzowany zdobywca Pucharu Polski Muszynianka oraz Atom Trefl Sopot, który już przed sezonem okrzyknięto nową wielką siłą w polskiej siatkówce. Tylko o brązowy medal będą walczyć obie drużyny z województwa śląskiego MKS Tauron Dąbrowa Górnicza oraz BKS Aluprof Bielsko-Biała, który, jak już wiadomo, nie obroni mistrzowskiej korony.
Niby wszystko ułożyło się tak jak końcowa tabela serii zasadniczej. Do finałowej rozgrywki awansowały dwie drużyny, które ten pierwszy etap miały najbardziej udany. Te mecze półfinałowe były jednak mimo wszystko zaskakujące i niewiele brakowało by wyniki tych konfrontacji były zgoła odmienne.
Na pewno wielkiej straconej szansy może żałować BKS Aluprof. Ta drużyna miała w tym sezonie różne ciężkie momenty, ale w decydującej fazie ligi znów przypomniała o sobie. W tej rywalizacji z pewnością kluczowe znaczenie miał mecz numer 4 rozegrany w Bielsku-Białej. To tutaj bielszczanki chyba wypuściły wielką szansę na obronę tytułu. Po wygraniu meczu w Muszynie i pierwszego na własnym parkiecie mogły zakończyć rywalizację na swoją korzyść. W drugim secie prowadziły przecież 20:14, a wygrały pierwszego i trzeciego. Jednak końcówka tego meczu należała już do Muszynianki. W piątym meczu, jak to zwykle bywa, szala przechyliła się na korzyść gospodarza. Przed rokiem te drużyny walczyły o tytuł, teraz też mówiono iż to przedwczesny finał. W Bielsku zmieniono trenera w połowie rozgrywek. Przed rokiem taki manewr się udał, ale, jak to w życiu bywa, sztuka udaje się tylko raz. Smaczku całej rywalizacji dodała też informacja, że gwiazda BKS Anna Werblińska w przyszłym sezonie grać będzie w... Muszyniance. Moim skromnym zdaniem takie informacje należy przekazywać po zakończeniu sezonu, gdyż w innym wypadku zawsze będą różne komentarze.
Łatwiej niż Muszynianka do finału awansował Atom Trefl Sopot. Klub, który jak wszyscy wiedzą „odkupił” miejsce w PlusLidze kobiet i sprowadził całą armię „zaciężną” klasowych siatkarek z całej Europy oraz znanego włoskiego szkoleniowca Alessandro Chiappiniego. Taki skład musiał niejako gwarantować walkę o najwyższą stawkę. Atom jednak nic nie ugrał w Pucharze Polski, a gdy przegrał u siebie jeden mecz z Tauronem Dąbrowa Górnicza też wydawało się, że będzie miał spory problem z awansem do finału play off. Tymczasem w rewanżu w Dąbrowie to gospodynie „pękły” przed wielką presją i swoją szansą. Te mecze nie stały zresztą na wielkim poziomie, a obie drużyny miały potworne problemy z przyjęciem zagrywki. Po przegraniu meczu nr 3 odnosiło się zresztą wrażenie, że Tauron już się pogodził z przegraną i kolejny mecz oddał niemal bez walki. Podkreślić należy rolę jaką odegrały w zwycięstwie Atomu weteranki ligowych zmagań w Polsce. Mowa oczywiście o Magdalenie Śliwie i Dorocie Świeniewicz. To ich zasługą było wygranie tego trzeciego, decydującego jak się zdaje, meczu w Dąbrowie. Gdy zawodziły gwiazdy Śliwa i Świeniewicz pokazały, że potrafią wziąć odpowiedzialność na swoje barki i grały niemal jak za swoich najlepszych lat, gdy sięgały po tytuł mistrza Europy. Trzeba być pełnym podziwu, a obie udowadniają, że jeśli ma się odpowiednią technikę, na dobrym poziomie można grać w siatkówkę wiele, wiele lat.
W finale powinno też nie zabraknąć emocji. Siły obu finalistów wydają się być niezwykle wyrównane. Mały handicap ma oczywiście Muszynianka, która, jeśli dojdzie do piątego spotkania, będzie jego gospodarzem. Zadecyduje jednak zapewne większa odporność psychiczna i aktualna forma. Zespół z Muszyny stoi przed wielką szansą zdobycia po raz pierwszy w swej historii podwójnej korony. Z kolei znając niebywałą ambicję Chiappiniego trudno przypuszczać by zadowolił się srebrem. Wręcz przeciwnie. Sprowadzono go po to by wygrywał, więc należy sądzić, że jego zespół będzie grał w tych finałowych meczach niesamowicie skoncentrowany.
Na ocenę całego sezonu ligowego przyjdzie czas po zakończeniu rywalizacji. Już teraz jednak można stwierdzić, że był to chyba najciekawszy sezon ligowy od wielu lat.
Krzysztof Mecner