Uciekający czas
Szybkimi krokami zbliża się sezon reprezentacyjny, a działacze PZPS nie mają łatwego zadania. Bardzo pilną sprawą jest bowiem wybranie nowego selekcjonera kadry narodowej kobiet. Nowy prezes Paweł Papke zapowiadał, że celem nadrzędnym naszej kobiecej reprezentacji jest zakwalifikowanie się do igrzysk w Rio. Może to nie jest mission impossible, ale zadanie szalenie trudne.
Czas szybko ucieka, a nowy selekcjoner będzie miał bardzo krótki okres czasu by tą kadrę „posklejać” i przygotować do jakże ważnych występów w tym roku. Jak zapowiada PZPS nowy trener zostanie wybrany w marcu, a już w czerwcu pierwsza niezwykle prestiżowa impreza jaką będą I historyczne Igrzyska Europejskie, które zostaną rozegrane w Baku. Ostatnio zresztą rozlosowano grupy tego turnieju. Polki zagrają z silnymi rywalkami jakimi będą: Azerbejdżan, Włochy, Turcja, Belgia i Rumunia. Zespoły silne i liczące się nie tylko w Europie. Chyba warto dobrze przygotować się do tych igrzysk, bo można za nie uzyskać sporo punktów do światowego rankingu. A bez tych punktów rankingowych szanse dostania się na areny igrzysk olimpijskich w 2016 r. będą iluzoryczne. Potem kadrę czekają także występy w World Grand Prix i mistrzostwach Europy. Igrzyska olimpijskie to na razie dość odległy cel, ale już teraz o nich trzeba myśleć.
Oczywiście trwają spekulacje czy związek po rezygnacji Piotra Makowskiego wybierze kolejnego szkoleniowca z kraju czy też tak jak to konsekwentnie robi w męskiej kadrze postawi na szkoleniowca z zagranicy. Na dziennikarskiej „giełdzie” pojawia się sporo nazwisk. Są na tej liście doświadczeni w pracy z kobietami Włosi jak Cuccarini czy Chiappini, są znani nam doskonale Argentyńczycy jak Castellani czy Lozano, którzy jednak z kobietami nie pracowali. Chęć pomocy zgłosił Andrzej Niemczyk, szkoleniowiec który po latach posuchy przywrócił naszej kobiecej siatkówce dawny blask, zdobywając z nią dwa tytuły mistrza Europy w 2003 i 2005 r. Andrzej widzi się w roli koordynatora i ma własnych kandydatów na to stanowisko. Ciekawe czy PZPS skorzysta z oferty naszego słynnego trenera.
Nasza kadra od 2009 r. gdy jeszcze zdobyliśmy brązowy medal na własnym terenie w mistrzostwach Europy już żadnych sukcesów nie odnosiła. Zresztą już wówczas mówiono w kuluarach, że ten medal trochę „zamydlił” wszystkim oczy i jest wynikiem ponad stan. Kolejne lata były już chude. Czarę goryczy przelał ten katastrofalny w skutkach turniej kwalifikacyjny do mistrzostw świata w 2014 r. po którym wszystko zaczęło się sypać.
Z pewnością mamy w kraju sporo siatkarek o wysokich umiejętnościach, prezentujących wysoką klasę międzynarodową. Jak wielu wskazuje problem jest nie w braku „materiału”, ale w tym by z tego co jest stworzyć zespół o dużych możliwościach. To wymaga jednak chyba trochę czasu, a tego dramatycznie brakuje.
Żeńską kadrę w ostatnich latach prowadzili polscy trenerzy. Po Niemczyku przychodzili przecież Kłos, Świderek, Matlak, Makowski. Jedynym wyjątkiem była praca w Polsce Marco Bonitty, włoskiego szkoleniowca, który w 2002 r. zdobył ze swoimi rodaczkami mistrzostwo świata (w minionym roku z Włoszkami awansował do półfinału mistrzostw świata). Doświadczenia z pracą Bonitty w Polsce nie były jednak zbyt dobre. Owszem zajął z kadrą czwarte miejsce w mistrzostwach Europy w 2007 r. i zdołał się zakwalifikować do igrzysk w Pekinie w 2008 r. W wielu imprezach jednak prowadzona przez niego nasza narodowa reprezentacja zawodziła i stąd po jego pracy pozostał spory niedosyt. Pewnie też dlatego PZPS trochę zraził się do pomysłu zatrudniania na tej posadzie cudzoziemców. Z krajowymi trenerami jednak też „nie idzie” więc jednak koncepcja zatrudnienia obcokrajowca znajdzie swoich zwolenników.
Z wypowiedzi różnych zawodniczek można się domyśleć, że atmosfera wewnątrz drużyny narodowej nie była najlepsza. Między sobą kilka naszych gwiazd ma raczej problem z dogadaniem się, co przekłada się potem na końcowy efekt. Jak mawiał jeden z naszych znanych trenerów w zespole musi być wzajemna „chemia”, bo gdy jej nie ma to nie ma też co marzyć o sukcesach. I chyba stworzenie takiej dobrej atmosfery będzie najtrudniejszym wyzwaniem dla nowego szkoleniowca.
Krzysztof Mecner