Trudne początki
Niezbyt udany był dla polskich siatkarek pierwszy weekend tradycyjnych rozgrywek World Grand Prix. Polki w pierwszym turnieju w brazylijskim Campinas trafiły na niesamowicie wymagających rywali: USA, Rosję i Brazylię i nie zdołały pokonać żadnej z tych znakomitych drużyn. Jeden zdobyty punkt w meczu z Rosją od razu postawił nasz zespół w bardzo trudnej sytuacji.
W kolejny weekend siatkarki Piotra Makowskiego zagrają przed własną publicznością w Płocku, gdzie rywale nie będą już tak silni. Japonia, Niemcy i Kazachstan to co prawda też silne drużyny, ale znacznie mniej utytułowane niż dotychczasowi rywale. Dla naszej reprezentacji najważniejsze będą z pewnością mistrzostwa Europy, ale warto powalczyć także o jak najwięcej punktów w Grand Prix.
Przed nowym trenerem Piotrem Makowskim, jak pokazały te pierwsze mecze o punkty, masę pracy. Trochę martwi bardzo nierówna gra naszych siatkarek, które choćby w meczu z Rosją potrafiły tracić punkty całymi seriami. Z mistrzyniami świata nasz zespół rozegrał najlepsze spotkanie i nawet prowadził paroma punktami w tie-breaku. Fenomenalna gra w tym meczu Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty to było jednak za mało by pokonać bardziej wyrównany rosyjski zespół. 41 punktów jakie Skowrońska zdobyła w tym meczu musi jednak budzić podziw.
Trener, tak jak kilku jego poprzedników, gra dość ciekawym ustawieniem, gdzie siłę ataku wzmacnia kosztem przyjęcia zagrywki. Jeśli to ustawienie zostanie odpowiednio dopracowane, a koleżanki Skowrońskiej podniosą jakość gry w kolejnych spotkaniach, powinno być dużo lepiej. Trochę martwią te porażki, ale wszyscy wiemy, że jeśli chce się zdobywać medale trzeba jak najczęściej grać z najlepszymi. A Amerykanki, Brazylijki czy Rosjanki dokładnie obnażyły wszystkie niedoskonałości naszej reprezentacji. Zobaczymy jak kadra Makowskiego zaprezentuje się w kolejnych spotkaniach na tle innych czołowych zespołów świata.
W tegorocznej Grand Prix po raz pierwszy gra 20 drużyn, mamy więc dokładny obraz siatkówki kobiecej na świecie w roku poolimpijskim. Niektóre reprezentacje są zupełnie inne niż przed rokiem (np. USA czy Holandia), niektóre tylko częściowo odmładzają ekipy, a niektóre grają w podobnych składach. Po tych pierwszych turniejach układ sił jednak za bardzo się nie zmienił. Do medali w Grand Prix kandyduje kilka ekip choćby Brazylia, USA, Chiny, Włochy, Rosja, Serbia i gospodynie finału Japonia. Zobaczymy jak to będzie wyglądać w następnych turniejach. Na razie po trzy wygrane mają Brazylia, Japonia, Serbia, Chiny i Włochy. Rzuca się w oczy też tragicznie słaba gra Kuby, która przecież w latach 1990-2000 niepodzielnie rządziła na siatkarskich parkietach, zaskakująco dobra okazała się gra Bułgarii i zdecydowanie słabsza postawa Niemek.
Podobnie jak w męskiej Lidze Światowej wiele ciekawych postaci można zobaczyć na ławkach szkoleniowych, gdzie niedawne gwiazdy siatkówki próbują sił w nowych rolach. W drużynie Czech drugą trenerką jest Lucie Vaclavikova – najlepsza zawodniczka ME w 1993 r., asystentem w reprezentacji Brazylii jest słynny Dimo Tonew, wieloletni kapitan reprezentacji, w Kubie asystentką trenera jest siatkarka stulecia Regla Torres. W Chinach medalistka olimpijska Lai Yanwen, a w drużynie Włoch ich legendarny rozgrywający Paolo Tofoli. W gronie pierwszych szkoleniowców też wiele gwiazd z Karchem Kiralym, Lang Ping, Jose Roberto Guimaraesem czy Massimo Barbolinim na czele. Zobaczyliśmy w ten pierwszy weekend World Grand Prix wiele debiutujących siatkarek, z których kilka zapowiada się fantastycznie. Wraca też kilka starszych siatkarek jak np. Jelena Nikolic do reprezentacji Serbii.
Początki są zawsze trudne, o czym Piotr Makowski przekonał się w Brazylii. Ambitny trener na pewno jednak z tych porażek szybko wyciągnie odpowiednie wnioski i z każdym tygodniem jakość gry naszej kadry powinna być wyższa. Na to liczymy i czekamy niecierpliwie na występ reprezentacji Polski przed fantastyczną polską publicznością. Jestem przekonany, że zwycięstw też się doczekamy, bo możliwości gry na wysokim światowym poziome nasza drużyna narodowa z pewnością posiada.
Krzysztof Mecner