Teraz Grand Prix
Sporo zamieszania było ostatnio wokół naszej kobiecej reprezentacji. Zrezygnowano z trenera Jerzego Matlaka, a stery po nim objął Alojzy Świderek. Kadra zagrała do tej pory tylko w Pucharze Jelcyna, gdzie wypadła zupełnie przyzwoicie oraz dwa razy towarzysko z Japonią.
Oczywiście najwięcej dyskusji jest na temat składu osobowego kadry. W męskiej drużynie narodowej brakło kilku najbardziej znanych graczy. W kadrze kobiet tych znanych nazwisk, których nie ma w kadrze Świderka jest znacznie więcej. Otwiera się jednak szansa przed młodszymi i mniej znanymi zawodniczkami. A przed drużyną narodową niezwykle prestiżowa impreza jaką jest World Grand Prix.
W zasadzie bowiem dopiero w tym jakże prestiżowym cyklu rozgrywek przekonamy się na co naprawdę stać naszą odmłodzoną reprezentację. A World Grand Prix ma w tym roku niejako „podwójną wagę,” bo oprócz pieniędzy jakie można tam wygrać i sportowej chwały, punkty zdobyte w tych zawodach będą miały ogromne znaczenie dla miejsca w światowym rankingu. A z kolei miejsce w rankingu może mieć ogromne znaczenie w walce olimpijski paszport.
Zresztą rozgrywany od 1993 r. cykl World Grand Prix przechodzi w tym roku prawdziwą rewolucję. Po raz pierwszy o tytuł w tych rozgrywkach walczy szesnaście drużyn narodowych (poprzednio dwanaście). W związku z tym o trzy turnieje eliminacyjne powiększono pierwszy etap rozgrywek, a w turnieju finałowym zagra nie sześć, jak do tej pory, ekip, ale osiem. Jedno miejsce w finale zarezerwowano dla gospodarza, czyli drużyny Chin. By więc zagrać w rozgrywce o medale trzeba w tabeli eliminacyjnej zająć przynajmniej siódme miejsce. I taki jest cel polskiej drużyny w tych rozgrywkach.
Przed rokiem Polska spisywała się w tych zawodach bardzo dobrze. Po fazie eliminacyjnej była zresztą na fantastycznym trzecim miejscu, za drużynami Brazylii i USA. W turnieju finałowym było już nieco gorzej, na co wpływ miała nieszczęśliwa porażka z Amerykankami. Skończyło się ostatecznie na szóstym miejscu.
Obsada w tym roku jest jednak silniejsza niż w 2010 r. Do stawki drużyn wróciły bowiem kilkakrotne triumfatorki Grand Prix i aktualne mistrzynie świata – Rosjanki, dołączono także bardzo silną drużynę Serbii. Poza tym są wszystkie najlepsze drużyny świata. Są medalistki mistrzostw świata, czyli Brazylia i Japonia, broniące tytułu mistrza World Grand Prix Amerykanki, bardzo silne drużyny Chin, Włoch, Holandii, Kuby. Ciekawe jak na tym tle siatkarskich potęg zaprezentuje się polska reprezentacja.
Los był łaskawy dla naszych siatkarek, bo w trzech kwalifikacyjnych turniejach nie spotkamy się z półfinalistkami mistrzostw świata i kilkoma innymi silnymi reprezentacjami. Z tych drużyn z „górnej półki” trafimy jedynie na Włochy, Chiny i Kubę. Pozostałe drużyny, choć oczywiście też niezwykle silne, już takiej klasy nie prezentują. Dodatkowym atutem naszej drużyny narodowej powinno być także wsparcie fantastycznych polskich kibiców. W tegorocznej edycji kibice powinni mieć powody do zadowolenia, gdyż aż dwa turnieje World Grand Prix będą rozgrywane w naszym kraju. Już w najbliższy piątek siatkarki Polski, Argentyny, Dominikany i Włoch będzie gościć Bydgoszcz, gdzie World Grand Prix zawsze cieszy się ogromną popularnością. Tydzień później drużynę Alojzego Świderka będzie można zobaczyć w Zielonej Górze, gdzie Polski będą rywalizować z ponownie z Argentyną, a także Kubą i Koreą Południową. W Zielonej Górze siatkówka na takim poziomie gości po raz pierwszy, co powinno być wielką frajdą dla mieszkańców tego miasta.
Czekamy więc niecierpliwie na pierwszy ważny tegoroczny sprawdzian naszej kadry. Mimo, że nie ma w drużynie Glinki, Skowrońskiej, Werblińskiej i wielu innych sławnych polskich siatkarek czekamy na start w World Grand Prix z dużymi nadziejami. Męska reprezentacja potrafiła przecież w teoretycznie też nie najsilniejszym zestawieniu zdobyć pierwszy medal w Lidze Światowej. Siatkarkom w World Grand Prix (odpowiedniku męskiej World League) z całego serca życzymy podobnego osiągnięcia.
Krzysztof Mecner