ROZPACZ
ZDANIEM WETERANA
ROZPACZ
TAK, rozpacz człowieka ogarnęła po przegranym meczu siatkarek z Belgią i zaprzepaszczeniu szansy zagrania w mistrzostwach świata. Gdyby jeszcze w łódzkim turnieju kwalifikacyjnym udało się wygrać z Belgijkami przynajmniej seta, byłby jakiś cień nadziei. Sparaliżowane presją, wystraszone odpowiedzialnością, jak się wydawało, nasze siatkarki nie miały prawie nic do powiedzenia z dobrą, zgraną ze sobą, kompanią belgijskich przeciwniczek. A zaczęło się dobrze .Pierwszy mecz kwalifikacji w łódzkiej pięknej hali – ze Szwajcarkami nie był jakimś koncertem polskiej drużyny przewyższającej, gdy grała w pełnym składzie, pod Glinko-Werblińskim przywództwem, przeciwniczki chyba o klasę, ale tak to już jest, że gdy się gra ze słabszym - to się czasem jednak do jego poziomu ciut dostraja. Jak to było na przykład w trzecim secie drugiego meczu, w którym, na szczęście, Hiszpanki podarowały, po swoich niewymuszonych błędach, naszym kilka punktów. Zawsze takie „równanie” swojej gry do przeciwnika wyprowadzało z równowagi świętej pamięci doktora Zygmunta Krausa, który wbijał do głowy swym wychowankom z AZS AWF a także podopiecznym z kadry, że jak ktoś kiepski, to tym bardziej trzeba się sprężyć i bezlitośnie w dużym stylu go dobić. Ale Zygmunt skarżył mi się po cichu, że wcale nie jest łatwo w tym wypadku przekonać do swej racji rozprężającą się jednak drużynę.
Nadzieje na ostateczny sukces po łatwych wygranych ze Szwajcarią i Hiszpanią zburzone zostały niestety doszczętnie w niedzielę, liczyliśmy na nasze rutynowane siatkarki, które odpowiedziały na apel Małgosi Glinki i zgłosiły akces do reprezentacji. Jak się jednak okazuje, nie starcza pospolite ruszenie, trzeba czasu na odpowiednie przygotowanie drużyny, nie zastąpi tego nawet największe doświadczenie pojawiających się na reprezentacyjnym horyzoncie w ostatniej chwili rutynowanych zawodniczek. Niestety to właśnie ich słaba gra przesądziła sprawę.
Czarne chmury zbierają się nad trenerem Makowskim, który mimo dobrych chęci nie radzi sobie z zespołem, czarne chmury jednak przede wszystkim nad siatkarską centralą. Oby się rozwiały podczas przygotowań i startu siatkarzy we wrześniowych mistrzostwach świata, które odbędą się w naszym kraju. Oczekiwania kibiców, żeby je starać się nie wiem jak tonować, będą ogromne –proszę panów prezesów. Nie chciał bym być w waszej skórze, jeśli by się nie powiodło! Amen.
X X X
Moje uznanie, szacunek i wielka sympatia dla Małgosi, przepraszam Małgorzaty Wielkiej Glinki-Mogentale, dodałem do nazwiska „Wielkiej” bo to indywidualność nie byle jaka. Ogłosiła zakończenie kariery w reprezentacji, w której tyrała przez laty grając zawsze jak trzeba i na odpowiednio wysokim poziomie. Teraz widząc ważne zadanie drużyny narodowej w kwalifikacjach do mistrzostw świata zgłosiła do niej swój akces, pociągając za sobą i inne rutynowane zawodniczki, które, jak pamiętamy, nie tak dawno robiły od tejże drużyny uniki. Cała sprawa nie zakończyła się, jak wiemy, sukcesem, ale za inicjatywę dla Małgosi uznanie, buziaki i brawa. Nawiasem mówiąc w reprezentacji powinno się zawsze – powtarzam to po raz któryś tam z rzędu - opłacać grać. Nie chodzi tylko o zaszczyt, wyrabianie sobie, w wypadku młodszych kadrowiczek nazwiska, chodzi o konkretne wynagrodzenie w brzęczącej monecie. Toż to przecież, na tym poziomie, siatkówka zawodowa. Tu byłyby także do omówienia i inne aspekty sprawy, nawet z oceną wodzów związku włącznie, ale zostawmy to na razie w spokoju; po MŚ przyjdzie czas podsumowań.
Warszawa, 7 stycznia 2014
Powrót do listy