Rafał Bała: kadra siatkarek 2018, czyli sprawdzian siły LSK
Minęło już prawie 15 lat. 28 grudnia 2003 roku to historyczny dzień dla reprezentacji Polski siatkarek i dla Bereniki Tomsi. Właśnie wtedy w katowickim „Spodku” trener Andrzej Niemczyk wpuścił na boisko 15-letnią zawodniczkę Gedanii. Nigdy wcześniej tak młoda siatkarka nie grała w seniorskiej kadrze. Trema była ogromna, Bera w debiucie długo nie pograła, ale mogła się cieszyć ze zwycięstwa drużyny nad Włoszkami 3:2. Tym samym mistrzynie Europy pokonały mistrzynie świata!
Człowiek się trochę rozmarzył, a tu trzeba wracać do rzeczywistości. Dziś Berenika - po przygodzie w lidze włoskiej - znów gra w Polsce i z Chemikiem Police awansowała do finału LSK. W kadrze w sezonie 2018 jej nie zobaczymy, o czym sama poinformowała... jeszcze zanim trener Jacek Nawrocki podał listę powołanych. Jednak - zgodnie z zapowiedziami selekcjonera - reprezentacja ma w tym roku wyglądać trochę inaczej. A zatem zmiany są już nieodwracalne i – jak mówi m.in. Ola Jagieło, która zdobyła dla Polski 3 medale ME, a ostatnio zakończyła karierę – taka jest kolej rzeczy. W ostatnich latach mieliśmy kilka spektakularnych powrotów do kadry (m.in. właśnie Oli, czy Gosi Glinki) i okazywało się to nieefektywne. Nie chodzi o to, że te zawodniczki zawodziły (bo akurat obie z wymienionych dały z siebie wszystko i były wyróżniającymi się postaciami), ale nie pasowały już do zespołu, albo… zespół do nich. Pamiętam rok 2002 i Reglę Torres, czyli najlepszą siatkarkę XX wieku, która na ówczesne mistrzostwa świata do Niemiec poleciała z dużo młodszymi koleżankami jako wielki autorytet. Podobną rolę w 2012 roku pełniła w reprezentacji Rosji Jewgienia Artamonowa-Estes podczas igrzysk w Londynie. Grała mało, ale jej obecność była dla Rosjanek bardzo ważna.
W ekipie biało-czerwonych tak nie będzie, w każdym razie w 2018 roku. Bez gwiazd, ale wyrównany skład, przynajmniej na kilku pozycjach. Nie ma mowy o kompleksach, bo nawet porażki z dużo silniejszymi ekipami w Lidze Narodów muszą być okazją do nauki. Trzeba liczyć na dobrze grające w tym sezonie Natalię Mędrzyk i Julię Twardowską, pokładać nadzieję w formie i doświadczeniu Agnieszki Kąkolewskiej, czy Zuzanny Efimienko-Młotkowskiej, liczyć na zdrowie Malwiny Smarzek i dać więcej szans Monice Bociek. Osobiście bardzo się cieszę, że w drużynie znalazła się Maria Stenzel, bo o niej od kilku lat mówi się, że to bardzo utalentowana libero.
Jest w szerokim składzie kilka uczennic SMS-u w Szczyrku. To oczywiste, że selekcjoner powinien brać to, co najlepsze z polskiej młodzieży i wkomponować w seniorską drużynę (tak jak przed laty Niemczyk np. ze wspomnianą wcześniej Bereniką, Kasią Skowrońcką, czy Anią Podolec). Zasygnalizował to już podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy, wstawiając do składu Natalię Murek i nie rozczarował się. W dzisiejszej siatkówce, szczególnie żeńskiej, nastolatki w składach (nawet podstawowych) wielu reprezentacyjnych drużyn nie dziwią. Dynamika i warunki fizyczne mają coraz większe znaczenie.
Tegoroczne powołania Jacka Nawrockiego są też symptomatyczne pod innym względem. W kadrze w sezonie 2018 nie będzie ani jednej zawodniczki z zagranicznego klubu. Z jednej strony można się cieszyć, że reprezentacja Polski będzie odzwierciedleniem tego, czym dysponujemy w Lidze Siatkówki Kobiet. Z drugiej - szkoda, że nie będzie można skorzystać z doświadczenia tak wspaniałych rozgrywających jak Katarzyna Skorupa, czy Joanna Wołosz. Nie ma co ukrywać, że z Alicją Grabką, Marleną Pleśnierowicz, Julią Nowicką, czy Weroniką Wołodko na tej pozycji drużyna nie będzie wyglądała tak samo. Choć bezwzględnie trzeba szukać młodych-zdolnych siatkarek na rozegranie, w perspektywie kolejnych lat.
I jeszcze jedno – chyba najważniejsze. Pamiętajmy, że zaczyna się drugi, decydujący etap budowy reprezentacji Polski pod okiem Jacka Nawrockiego. A na budowie, jak wiadomo, mogą się zdarzać różne wypadki… Dlatego trzeba dać selekcjonerowi i zawodniczkom pewien kredyt zaufania. Jego spłata powinna nastąpić – częściowo w roku ME w Polsce (2019) i całościowo w sezonie olimpijskim w Tokio (2020).