Puchar dla Italii
Do ostatniego dnia rozgrywanego w Japonii Pucharu Świata kobiet toczyła się walka o miejsca w turnieju olimpijskim w Londynie. Grę na igrzyskach zapewniły sobie drużyny Włoch, USA i Chin. Ogromną niespodzianką jest natomiast niepowodzenie Brazylii. Mistrzynie olimpijskie zajęły dopiero piątą lokatę i straciły nie tylko szanse na szybki olimpijski awans, ale także pozycję lidera światowego rankingu na rzecz Amerykanek.
Porażka Brazylii to jednak przede wszystkim dramat... innych drużyn południowoamerykańskich. Brazylijki od 1993 r. (gdy przegrały mistrzostwa kontynentu ze znakomitą jeszcze wówczas drużyną Peru) w zasadzie o kilka klas wyprzedzają pozostałe reprezentacje na swoim kontynencie. Zapewne więc wywalczą awans do igrzysk w turnieju kontynentalnym, a to oznacza praktycznie koniec szans innych reprezentacji jak Argentyna, Peru czy Wenezuela. Słabsza od spodziewanej postawa Brazylijek jest mimo wszystko zaskoczeniem. Już w World Grand Prix widać było, że ten zespół traci nieco swą wielką siłę, ale chyba tak odległej lokaty nikt się nie spodziewał.
Puchar Świata zdobyły Włoszki, co też jest ogromną niespodzianką, choć przecież przed 4 laty sięgnęły po to trofeum. Włoszki pojechały do Japonii tylko dlatego, że dostały dziką kartę po słabym występie na mistrzostwach Europy w dodatku bez swych dwóch gwiazd: Piccinini i Ortolani. W całym turnieju przegrały jednak tylko raz z drużyną USA, a MVP turnieju wybrano Carolinę Costagrande. Cztery lata temu gwiazdą Italii była eks-Kubanka Taimarys Aguero, teraz jej rolę przejęła była reprezentantka Argentyny. Włosi korzystają z naturalizowanych gwiazd, jak widać z dobrym skutkiem. My możemy się cieszyć z ich sukcesu, gdyż jeden groźny rywal odpadł nam z kontynentalnych kwalifikacji, ale i tak nawet bez reprezentantek Italii, wygrać ten turniej naszym siatkarkom będzie niesamowicie trudno.
Cztery lata temu z Pucharu Świata awansowały Włochy, Brazylia i USA. Chinki jako gospodynie igrzysk w Pekinie wówczas w Pucharze Świata nie grały. Teraz zajęły miejsce Brazylii, co świadczy, że jednak ta szeroka światowa czołówka jest dość stabilna. Do końca o awans walczyły gospodynie Japonki i doskonale grająca drużyna Niemiec (wygrana z USA!). Dużo poniżej oczekiwań wypadła natomiast drużyna Serbii. Mistrzynie Europy zajęły dopiero siódme miejsce i nie potrafiły utrzymać formy jaką prezentowały we wrześniu.
Amerykanki uznawane były za faworytki, ale sensacyjna porażka w ostatnim meczu Pucharu Świata z Japonią pozbawiła ich złotego medalu. Mimo wszystko ten zespół potwierdził wielką klasę i chyba będzie głównym kandydatem do olimpijskiego złota. W grze tej drużyny widać jeszcze wielkie rezerwy, a trenerskie trio McCutcheon-Kiraly-Weishoff z pewnością w ciągu najbliższych miesięcy je wydobędzie. Amerykanie zatrudnili do pracy z kobiecą kadrą wszystkie swoje szkoleniowe atuty. Najbardziej utytułowanego trenera McCutcheona i parę najlepszych siatkarzy w historii tego sportu w USA, bo z pewnością takimi byli Karch Kiraly i Paula Weishoff.
Trochę szkoda, że nie wywalczyły kwalifikacji Niemki, z gwiazdami naszej PlusLigi kobiet w składzie. Oznacza to, że będziemy też z nimi rywalizować w kontynentalnych kwalifikacjach. Zagrają w nich jednak (mimo klęski w prekwalifikacjach) też Holenderki, które zawdzięczają to awansowi do igrzysk Włoszek. Już więc teraz widać jak ciężkie zadanie czeka kadrę Alojzego Świderka. By się dostać na igrzyska trzeba jednak prezentować wielką klasę, bo system kwalifikacji odsiewa bezlitośnie słabsze drużyny, zachowując jedynie zasadę, by każdy kontynent był reprezentowany w turnieju olimpijskim. W Londynie zagrają jedynie dwie słabsze ekipy jakimi będą reprezentant Afryki (Algieria i Kenia zajęły w Pucharze Świata dwie ostatnie lokaty) i gospodynie W. Brytania, gdyż w kraju organizatora igrzysk siatkówka jest sportem marginalnym. Pozostało obecnie w turnieju olimpijskim jeszcze tylko osiem wolnych miejsc. Walka o nie będzie zapewne równie zaciekła jak walka o medale Pucharu Świata. Miejmy nadzieję, że do tej walki o te osiem lokat włączy się też nasza narodowa reprezentacja.
Krzysztof Mecner