Przymiarka
Bardzo udanie rozpoczęły start w tegorocznym cyklu World Grand Prix polskie siatkarki. W dwóch turniejach rozegranych w Peru nasz zespół na sześć spotkań wygrał pięć i zajmuje trzecie miejsce w grupie drużyn tzw. II dywizji cyklu. Przed Polkami teraz turniej w Holandii, który zadecyduje jakie zespoły zagrają w finałowym tej dywizji w Koszalinie. Polki mają jako gospodarz oczywiście zagwarantowane miejsce w finale, ale turniej w Holandii będzie wielką przymiarką do tego co będzie się działo w naszym kraju. Wszystko bowiem na to wskazuje, że w Koszalinie zagrają oprócz Polski także Holandia, Belgia i Portoryko, a więc nasi najbliżsi rywale w turnieju w Doetinchem.
Trenerzy Piotr Makowski i Wiesław Popik zapowiadają, że szczyt formy szykują właśnie na koszaliński turniej, który w tej chwili jest najważniejszą imprezą czekającą naszą reprezentację kobiet. Niestety nie zagramy w mistrzostwach świata i stąd musimy budować mozolnie nową kadrę na wielkie imprezy w kolejnych latach. Jak na razie ta zupełnie nowa kadra, gdzie jest niewiele siatkarek, które grały w styczniu w kwalifikacjach do Mundialu spisuje się dobrze. Zwłaszcza pierwszy turniej w Limie był bardzo dobry w ich wykonaniu, a w drugim choć grały nieco słabiej pokazały sporą waleczność.
Paradoksalnie Polkom łatwiej pewnie się zakwalifikować do głównego turnieju finałowego World Grand Prix, który odbędzie się w Tokio z tej drugiej dywizji. W miniony weekend do boju przystąpiła pierwsza dywizja i widać jak wysoki poziom reprezentują czołowe drużyny świata. W tej grupie na razie z kompletem punktów prowadzą Brazylijki, ale walka o cztery premiowane awansem lokaty będzie tam bardzo zacięta. Padło już sporo niespodziewanych rezultatów i pewnie do ostatniej kolejki spotkań będą się ważyć losy awansu. Z tej drugiej dywizji awans wywalczy tylko jeden zespół, ale też przeciwnicy są trochę słabsi i z pewnością leżący w zasięgu aktualnych możliwości polskiej reprezentacji.
Na razie w drugiej dywizji bez porażki jest tylko Holandia. Polki podobnie jak Portoryko przegrały tylko jeden mecz, Belgia dwa. Pozostałe ekipy mają już bardzo duże straty punktowe i będzie im trudno jeszcze nawiązać walkę o miejsca w finale tej dywizji.
Zobaczymy jak wypadnie ta przymiarka, choć z pewnością łatwo nie będzie. Portoryko to wyjątkowo niewygodny dla nas rywal, z którym nawet w czasach świetności naszej kadry zawsze mieliśmy problemy. Belgia wyeliminowała nas z mistrzostw świata, ale w Limie Polki zrewanżowały się rywalkom i w dobrym stylu je pokonały. Holandia też przechodzi zmianę pokoleniową, niewiele zostało siatkarek, które pamiętamy z mistrzostw Europy rozgrywanych w Polsce w 2009 r., gdy Holenderki w wielkim stylu awansowały do finału tamtych mistrzostw. Kilka jednak pozostało z Manon Flier na czele, wybranej na polskich mistrzostwach w 2009 r. MVP turnieju. Zapowiada się więc bardzo ciekawa walka, choć Polki nie są w korzystnej sytuacji, bo przecież są po długiej podróży i zmianie strefy czasowej.
W ostatnim meczu z Peru wygranym 3:2 w Trujillo aż 28 punktów zdobyła Katarzyna Zaroślińska, która powoli wyrasta na liderkę drużyny narodowej. Jeśli równie skuteczne będą jej koleżanki, to możemy doczekać się bardzo miłej niespodzianki ze strony naszej reprezentacji.
Kadra obecna składa się z wielu młodych i bardzo perspektywicznych siatkarek, dla których takie międzynarodowe kontakty są bezcenne. Reprezentacji nie da się zbudować w kilka tygodni. Wydaje się jednak, że wcześniej czy później polskie siatkarki będą jednak dostarczać nam wielu pozytywnych emocji i o nieszczęsnym Mundialu szybko zapomnimy. Liczymy więc na dobrą grę zarówno w Holandii, jak i przede wszystkim w finałowym turnieju w Koszalinie.
Krzysztof Mecner