Powrót gwiazdy
Jeszcze niedawno Małgorzata Glinka-Mogentale zarzekała się w wywiadach, że temat reprezentacji narodowej to dla niej rozdział zamknięty. A jednak zmieniła zdanie. Po namowach jedna z największych gwiazd polskiej siatkówki w naszej historii zdecydowała się wspomóc drużynę narodową w zbliżających się kwalifikacjach do mistrzostw świata w Łodzi. To świetna wiadomość dla kibiców siatkówki w Polsce.
Dla naszej drużyny reprezentacyjnej ostatnie lata były mało udane. W zasadzie od poprzedniego wielkiego turnieju w Łodzi. W 2009 r. nasza kadra zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy i wydawało się, że nasze miejsce w elicie nie jest zagrożone. Tymczasem kolejne lat były słabsze, a w tegorocznym sezonie zajmowaliśmy miejsca jak w najgorszych latach reprezentacji. Stąd był spory niepokój przed łódzkimi kwalifikacjami. Nieobecność naszej kadry w finałach mistrzostw świata w 2014 byłaby przecież katastrofą. Po powrocie Glinki można nabrać nieco optymizmu.
Ponowna gra Małgorzaty Glinki w kadrze powinna mieć wpływ także na pozostałe reprezentantki kraju. Więc będzie to wzmocnienie nie tylko sportowe ale i mentalne naszej kadry. Glinka mówi, że będzie to wreszcie „prawdziwa” reprezentacja, w której zagrają wszystkie najlepsze i najlepiej dysponowane zawodniczki. Jej powrót na pewno zachęci do gry też kilka innych siatkarek, które z różnych powodów grać w minionym roku nie mogły.
W Łodzi mamy za rywali drużyny Szwajcarii, Hiszpanii i Belgii. Trudno nie obawiać się Belgijek, których kilka znakomicie gra w naszej ORLEN Lidze, a były przecież prawdziwą rewelacją ostatnich finałów mistrzostw Europy. Zdobyły tam brązowy medal, a pewnie gdyby nie zabrakło im ogrania w wielkich imprezach mogły zajść jeszcze wyżej. Nie będzie to więc łatwy rywal i by z nim wygrać trzeba zmobilizować wszystkie siły. Na pewno Glinka będzie wielkim atutem w rękach trenera Piotra Makowskiego, a przecież mamy jeszcze wiele wyśmienitych siatkarek młodszego i starszego pokolenia i wokół Glinki można zbudować ciekawy i bardzo silny zespół.
Glinka wraca już po raz drugi, po trzech latach przerwy. Swoje miejsce w historii polskiej siatkówki już zdobyła. Była najlepszą siatkarką mistrzostw Europy w 2003 r., najskuteczniejszą zawodniczką Pucharu Świata, a klubowych medali i osiągnięć jest tak wiele, że można by obdarować nimi kilka innych siatkarek. Dla mnie najwspanialsze wspomnienie z nią związane dotyczy pamiętnego półfinału mistrzostw Europy w 2003 r. z Niemkami. Zespół Andrzeja Niemczyka przegrywał przecież 1:2, a w końcówce kolejnego seta Niemki miały kilkupunktową przewagę. I wtedy zaczęła szaleć na parkiecie Glinka. To po jej fantastycznych zagraniach odrobiliśmy straty, wygraliśmy seta, a potem kolejnego awansując do wielkiego finału. Zostaliśmy potem mistrzem Europy, co przed rozpoczęciem tamtych mistrzostw wydawało się nierealne.
Od tamtych mistrzostw minęło już jednak długich 10 lat. Co cieszy Glinka wciąż prezentuje znakomitą formę, co udowadnia grając w Chemiku Police, który gromi wszystkie drużyny ORLEN Ligi. Można mieć więc sporą nadzieję, że Glinka znów natchnie dobrym duchem naszą drużynę narodową i poprowadzi nas do wygrania turnieju w Łodzi.
Były obawy, że wielka hala Atlas Arena może nie wypełnić się kibicami, bo siatkarki trochę w ostatnim czasie zawodziły polskich kibiców, a rywale poza Belgią to też nie zespoły ze światowej elity. Te obawy w tym momencie są jednak chyba bezpodstawne. By ponownie zobaczyć Małgorzatę Glinkę w drużynie narodowej to rzecz bezcenna. Sądzę, więc że choćby dla niej na mecze reprezentacji Polski przybędą na turniej kwalifikacyjny w Łodzi kibice z całej Polski. Pozostaje nam liczyć na dobrą grę i awans do mistrzostw świata.
Krzysztof Mecner