Niepokonany
Karch Kiraly nie tylko pewnie moim zdaniem był najlepszym siatkarzem w historii dyscypliny. Zdobył trzy złote medale olimpijskie w dwóch siatkarskich dyscyplinach, mistrzostwo świata, ustanowił rekord w wygranych turniejach plażowych. Amerykański fenomen wciąż jednak zapisuje kolejne karty w historii siatkówki. W niedzielę 54-letni były gwiazdor poprowadził reprezentację kobiet USA do pierwszego w historii tytułu mistrza świata.
Amerykanki od lat są zaliczane do siatkarskiej elity. Zdobywały wiele medali na igrzyskach, mistrzostwach świata, ale nigdy… mistrzowskiej imprezy nie wygrały. Nawet na igrzyskach w Londynie, gdy były „murowanymi” faworytkami uległy w finale Brazylii. Kiraly był wówczas asystentem Hugha McCutcheona. Teraz już samodzielnie spełnił amerykański sen o złocie.
Mistrzostwa świata siatkarek zakończone we Włoszech przyniosły sporo emocji i niespodziewanych rozstrzygnięć. Gdy w szrankach zostało już tylko sześć drużyn, chyba nikt nie sądził, że w finale zagrają USA i Chiny. W pierwszych meczach III fazy, wielki faworyt Brazylia przecież rozniosła w „proch i pył” Chinki, a Amerykanki nawet seta nie ugrały z Włoszkami. Potem się jednak wszystko odmieniło. W półfinale to drużyna USA nie dała szans Brazylii wygrywając 3:0, a Chiny też pewnie pokonały gospodynie Mundialu – Włoszki.
Walka w finale miała wielki podtekst historyczny. Trenerka Chinek Lang Ping to też przecież kandydatka na miana najlepszej siatkarki w historii. Na dodatek z paroma zawodniczkami USA do niedawna przecież pracowała. W 2008 r. to Lang Ping doprowadziła Amerykanki do olimpijskiego finału w Pekinie, co wówczas też było zaskoczeniem.
30 lat minęło od Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles rozegranych w 1984 r. Wówczas para trenerska z tegorocznego finału mistrzostw świata była też na ustach wszystkich. Kiraly z drużyną USA wywalczył swój pierwszy olimpijski tytuł pokonując w finale Brazylię. Lang Ping z Chinkami zdobyła olimpijskie złoto i powszechnie uznawano ją za najlepszą siatkarkę olimpijskiego turnieju. Teraz doszło między nimi do „trenerskiego” pojedynku, który jednak wygrał Karch Kiraly.
Dla Amerykanów w zasadzie liczą się tylko olimpijskie medale, wszystko co „po drodze” jest sprawą drugorzędną. Dlatego ich trenerzy pracują w cyklu czteroletnim, mając wolną rękę w przygotowaniach do igrzysk i pewność pozostania na stanowisku. Kiraly jednak przecież nie zwykł przegrywać. Po Londynie mocno przemeblował skład narodowej drużyny, z której odeszły największe gwiazdy (jak chociażby Logan Tom) i spokojnie szykował ją do igrzysk w 2016 r. Jednak jego zespół zaatakował już teraz i wygrał.
Na pewno rozczarowana jest Brazylia. Ostatecznie zdobyła medal, pokonując w meczu o brąz po pięciosetowym spotkaniu Włoszki, ale była powszechnym faworytem. Brazylia też jednak nigdy wcześniej mistrzem świata nie była i na ten tytuł musi dalej czekać.
Na medal liczyli bardzo Włosi. Wrócił na ławkę szkoleniową Marco Bonitta, który już zdobył tytuł w 2002 r. (wtedy raczej niespodziewanie pokonał w finale drużynę USA) z włoską reprezentacją. Sztuka udaje się jednak tylko raz. Gospodynie dobrze się prezentowały przed własną publicznością, ratowały „honor Europy” w tych mistrzostwach. Medalu jednak nie zdobyły. Problem włoskiej kadry jest jednak inny. Ta drużyna była złożona w znacznej części z weteranek, a trudno przypuszczać by dały radę grać na podobnym poziomie za dwa lata w Rio. Bonitta, który naszą kadrę wprowadził do igrzysk w Pekinie, będzie miał z pewnością duży dylemat co zrobić w najbliższej przyszłości.
Na miano rewelacji Mundialu zasłużył zespół Dominikany, który ostatecznie wraz z broniącą tytułu Rosją podzielił piąte miejsce. Dominikanki prowadziły 2:0 w meczu z Chinkami i gdyby dokończyły tego dzieła mogły być na podium. I tak jednak ich postawa była niesamowita. Walczyły w każdym meczu, wygrywały tie-breaka i wniosły sporo ożywienia do siatkarskiej elity.
Zabrakło naszej drużyny narodowej w tych mistrzostwach co jest smutne. Świat uciekł nam dość daleko, bo te najlepsze drużyny obecnie przewyższają nas znacznie. No ale wszystko można przecież nadrobić i w krótkim czasie z nowej drużyny zrobić nawet mistrzynie świata. Udowodnił to we Włoszech Karch Kiraly.
Krzysztof Mecner