Nadzieje rosną
Siatkarki rywalizujące w Lidze Mistrzyń zakończyły już tegoroczne zmagania. Kolejna czwarta runda spotkań grupowych, zostanie rozegrana dopiero w połowie stycznia przyszłego roku. Rywalizacja w najważniejszych klubowych rozgrywkach Europy nie jest łatwa, ale jak na razie naszej drużynie mistrza Polski idzie w nich nieźle i nadzieje na spektakularny wynik rosną.
Przeglądając tabele pięciu grup eliminacyjnych widać dominację drużyn tureckich i rosyjskich. Nieco słabiej tak jak w ostatnich latach spisują się natomiast niegdyś najlepsze w tych rozgrywkach drużyny włoskie. W tabelach prowadzą dwie drużyny z Turcji (Fenerbahce i Eczacibasi), drużyna z Rosji (Dynamo Moskwa) i francuski RC Cannes, co akurat jakąś niespodzianką nie jest, bo to przecież „enklawa” siatkówki kobiecej z ogromnymi sukcesami w przeszłości. Liderem jest też mistrz Polski – Chemik Police, który wyrasta na nową siłę w Europie i jak się wydaje ma realne szanse namieszać w tej turecko-rosyjskiej rywalizacji o trofea.
Chemik prowadzi w tabeli grupy A mając punkt przewagi nad znakomitą drużyną Zenitu Kazań, który ma przecież w składzie legendę siatkówki jaką jest Jekaterina Gamowa. Nasz mistrz w Kazaniu poniósł pierwszą porażkę w rozgrywkach, ale z pustymi rękami nie wrócił, bo zdobył jakże cenny punkt. Po tym meczu jednak na pewno pozostał nam spory niedosyt. Chemik prowadził przecież 2:1 w setach i miał piłkę meczową w czwartej partii. Wygrana za trzy punkty na parkiecie najgroźniejszego rywala, w praktyce by rozstrzygnęła sprawę prymatu w grupie. Szansa jednak nie została wykorzystana. W styczniu dojdzie do rewanżu między tymi drużynami w Polsce. I w zasadzie ten mecz zapewne będzie decydujący kto wyjdzie do fazy play off z pierwszego miejsca.
W Policach stworzono świetny zespół, który w Polsce nie ma wielkiej konkurencji i z pewnością swoją siłę ten klub chciałby także pokazać na arenie międzynarodowej. Na razie drużyna jest na dobrej drodze, by po 20 latach (w 1994 r. Chemik Police zdobył brązowy medal w Pucharze Zdobywców Pucharów) znów się liczyć w walce o pucharowe medale.
Chyba na więcej z kolei liczono we Wrocławiu. Impel nie jest jednak już tak skuteczny jak przed rokiem, gdy liczył się w walce o mistrzostwo Polski. W ORLEN Lidze zajmuje dopiero czwarte miejsce. W Lidze Mistrzyń nasz zespół jak na razie nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Porażka w trzeciej kolejce znów bez zwycięstwa nawet w jednym secie, praktycznie oznacza koniec szans na wyjście z grupy. Trzeba jednak zauważyć, że wrocławska ekipa trafiła do niesamowicie trudnej grupy, a jej rywali wielu uważa za kandydatów do końcowego triumfu.
W drugim co do rangi Pucharze CEV dobrze spisują się nasze kolejne dwie drużyny. Atom Trefl Sopot w pierwszym meczu 1/8 wręcz zdruzgotał belgijską ekipę Zoersel i w tej sytuacji rewanż na parkiecie rywala wydaje się być formalnością, a awans do ćwierćfinału jest na wyciągnięcie ręki. Sporą zaliczkę wywalczyła też Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza. Polski zespół pokonał u siebie 3:1 Volej Alba Blaj z Rumunii, ale wygrana nie przyszła łatwo. W rewanżu trzeba będzie uważać, by nie pozwolić sobie wydrzeć z rąk tej zaliczki. W tym pucharze też kilka doskonałych drużyn występuje, ale chyba obie polskie ekipy, jak się wydaje mają szanse zajść w tych rozgrywkach bardzo wysoko.
W historii zbyt wielu wielkich sukcesów w rozgrywkach pucharowych kobiet nie mieliśmy. Niektóre wspominamy z rozrzewnieniem. Miałem niedawno okazję oglądać fragmenty meczu ze starej kroniki filmowej, jaki w 1961 r. AZS AWF Warszawa rozgrywał z Dynamem Moskwa. To było wtedy wielkie wydarzenie, gdyż warszawianki doszły do finału Pucharu Europy (te rozgrywki w 2001 r. przekształcono w obecną Ligę Mistrzyń). Polki nie wygrał tej pierwszej edycji pucharowych rozgrywek, choć wtedy pierwszego seta wygrały z Rosjankami 15:1. Radzieckie siatkarki to była jednak wtedy światowa klasa, a przyjechały ze swą wielką gwiazdą Aleksandrą Czudiną – olimpijską medalistką w lekkoatletyce. Po latach chciałoby się znów przeżywać podobne emocje. Wielu kibiców ma nadzieje, że policzanki nawiążą do pięknych tradycji warszawskich akademiczek sprzed pół wieku.
Krzysztof Mecner