Mistrzyni odchodzi
Przeglądając zmiany jakie przed sezonem występują w drużynach naszej kobiecej ekstraklasy trochę ze smutkiem stwierdziłem, że w kolejnym sezonie ligowym nie zobaczymy już na parkiecie Małgorzaty Niemczyk - naszej znakomitej mistrzyni Europy, siatkarki która od ponad 20 lat cieszyła swoją grą kibiców. Gosia zdobyła w krajowej siatkówce wszystko co było do zdobycia, ma na koncie wiele tytułów mistrzyni Polski, wiele Pucharów Polski, medale z europejskich pucharów. W pamięci kibiców zostanie jednak przede wszystkim jako mistrzyni Europy z 2003 r. w Turcji, gdzie grała kapitalnie walnie przyczyniając się do zdobycia tego tytułu.
Mając takich rodziców chyba musiała zostać siatkarką. Mama Barbara to przecież olimpijska medalistka i legenda żeńskiej siatkówki. Ojciec to przecież najwybitniejszy w naszej historii trener kobiecej reprezentacji. Zdobywała w Polsce mistrzostwa w wielu klubach w Chemiku Police, Augusto Kalisz, Nafcie Piła. Karierę też zakończyła efektownie. Grała w ostatnich latach w Organice Budowlanych Łódź, pomagając wprowadzić tę drużynę do ekstraklasy, a parę miesięcy temu nawet do zdobycia Pucharu Polski. Historia zatoczyła takie koło. Wielką karierę zaczynała u schyłku lat 80-tych w łódzkim Starcie, gdzie kierowniczką drużyny była zresztą jej mama. Teraz jakby spłaciła rodzinnemu miastu ten swoisty „dług”. To tym bardziej godne było podziwu, że łączyła treningi i grę w ekstraklasie z pracą w komitecie organizacyjnym mistrzostw Europy i komentatora sportowego.
Dziwnie natomiast przebiegała jej reprezentacyjna kariera. Ja w lecie 1989 r. pracując jeszcze w „Sporcie” dostałem pod opiekę siatkówkę i lipcu pierwszy raz miałem okazję relacjonować dla gazety spotkania naszej reprezentacji. Był to tradycyjny turniej w Słupsku z wieloma czołowymi drużynami Europy, będący dla reprezentacji głównym sprawdzianem przed mistrzostwami Europy w RFN. Dla Małgorzaty Niemczyk były to w zasadzie pierwsze spotkania drużyny narodowej. Budziła już wówczas ogromne zainteresowanie, nie tylko zresztą z faktu nadzwyczajnego talentu, ale też ojca. Andrzej Niemczyk w tym czasie prowadził reprezentację RFN i na mistrzostwach nie mogła się opędzić od niemieckich dziennikarzy. Polska przeciwko RFN na tych zawodach jednak nie zagrała, ale obie ekipy przeżyły duże rozczarowanie.
W kadrze grała do 1995 r. do mistrzostw w Holandii, potem zrezygnowała. Jak sama mi opowiadała nie widziała sensu w ciężkiej pracy, która do niczego nie prowadziła. Szybko w reprezentacji zorientowała się, że parę starszych koleżanek mówiąc oględnie obija się na treningach, a ona była zawsze nauczona pracować na maksa. Gdy powiedziała ówczesnemu szkoleniowcowi co o tym myśli, koleżanki ją znielubiły i jak się śmieje nawet długopisu nie chciały jej pożyczyć. Dlatego skupiła się szybko na grze w klubach, gdzie odnosiła ogromne sukcesy.
Chyba nigdy by już do reprezentacji nie wróciła, gdyby naszej kadry nie powierzono jej ojcu. To właśnie w tym 2003 r. polska siatkówka po blisko 20 latach przerwy znów była na ustach Europy, a turniej w Turcji przeszedł do legendy polskiego sportu. Gosia została „złotkiem”. Oficjalnie pożegnano ją jako reprezentantkę Polski w Miliczu przed paru laty, gdzie zagrała parę minut w meczu z Hiszpanią.
Radzi sobie świetnie w innych rolach. Przez parę lat wspólnie z Jackiem Laskowskim i ze mną komentowała mecze siatkarskie dla „Eurosportu”, potem przeniosła się do „Polsatu” gdzie do dziś świetnie sobie radzi z mikrofonem, zawsze celnie oceniając sytuację na boisku. Radzi sobie także w roli organizatora imprez. Jednak mimo wszystko jakoś żal że nie zobaczymy jej już na ligowych parkietach. Mimo wieku wciąż przecież gra na wysokim poziomie i kolejny sezon wchodziłby w rachubę. Może zresztą Gosia przemyśli sprawę i jeszcze zmieni decyzję. Jeśli nie to żegnamy jedną z najlepszych polskich siatkarek w historii. I dziękujemy jej za lata wielkich emocji jakich dostarczała nam na boiskach w kraju i za granicą. Powodzenia Małgorzato!
Krzysztof Mecner