Lubimy niespodzianki
Sport ma to do siebie, że jest nieprzewidywalny. Kibice zawsze kochają niespodzianki, a nikt nie ma monopolu na wygrywanie. Przed tegorocznym finałem Pucharu Polski siatkarek Enea Cup 2010 rozegranym w Poznaniu niemal wszyscy obstawiali, że trofeum zdobędzie jedna z dwóch zdecydowanie najlepszych w lidze drużyn BKS Aluprof lub Muszynianka. Tymczasem gdzie się dwóch bije tam trzeci korzysta. Sensacyjnym zdobywcą Pucharu Polski został zespół Organika Budowlani Łódź, klub istniejący dopiero cztery lata, beniaminek tegorocznych rozgrywek PlusLigi.
Nie było w tym zwycięstwie przypadku. Podopieczne Wiesława Popika pokonały kolejno dwóch największych faworytów: najpierw w półfinale BKS Aluprof, a w wielkim finale mistrza Polski – Muszyniankę. To na pewno niespodziewane rozstrzygnięcie, bo jeśli zastanawiano się kto może sprawić coś nieoczekiwanego, to wymieniano raczej czwartego finalistę MKS Enion Dąbrowa Górnicza, który w lidze dwa razy ograł Muszyniankę. Łódzka drużyna zaskoczyła jednak wszystkich.
Zwycięstwo Organiki cieszy, ponieważ wydaje się iż jest szansa by po latach znów w Łodzi powstała drużyna na wysokim poziomie. Czasy Startu, ŁKS czy ChKS to już dość odległa przeszłość. Od poprzedniego triumfu łódzkiej drużyny minęły przecież już 24 lata. W 1986 r. sięgnął po to trofeum ŁKS prowadzony wówczas przez obecnego w Poznaniu Jerzego Matlaka, który oglądał pilnie kandydatki do kadry i chyba kilka grających tam dziewcząt trafiło do notesu selekcjonera.
To też ogromny sukces Wiesława Popika. Jako siatkarz zdobył Puchar Polski w 1994 r. Grał wówczas w prowadzonym przez Wiktora Kreboka BBTS Bielsko i ich zwycięstwo w finałowym meczu w Częstochowie nad mistrzem Polski AZS było wówczas jeszcze większą sensacją niż teraz zwycięstwo jego podopiecznych. Ten puchar to też największe jego osiągnięcie w pracy szkoleniowej, w której też robi błyskotliwą karierę.
Innym ewenementem tego pucharu to niewątpliwie postać Małgorzaty Niemczyk. Ona zdobyła Puchar Polski już po raz ósmy w swej karierze co też jest swoistym rekordem. Mimo 40 lat na karku Małgorzata wciąż jest w wysokiej formie i gdy jako kapitan drużyny odbierała trofeum cieszyła się chyba bardziej jak z poprzednich. Bo choć jest łodzianką to te poprzednie trofea zdobywała dla innych miast.
Najlepszą siatkarką turnieju finałowego została wybrana Karolina Kosek, o której od lat mówi się, że jest równie utalentowana... jak jej mama Anna Kucharczyk-Kosek – wieloletnia reprezentantka naszego kraju. Mamie Pucharu Polski nigdy zdobyć się nie udało, choć zdobywała przecież mistrzostwo Polski. Córka uzupełniła rodzinną kolekcję o drugie najcenniejsze trofeum.
W zasadzie jednak wszystkie podopieczne Wiesława Popika spisały się znakomicie. Nagrodą najcenniejszą będzie start w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie co dla każdego klubu jest szansą na promocję i pokazania się w Europie.
Trener Popik mówił po turnieju, że przed sezonem założył z drużyną, że przynajmniej raz w sezonie pokona BKS i Muszyniankę. W zasadniczej części ligi ta sztuka się nie udała, ale w najważniejszym momencie pucharu to założenie się spełniło. Wiesiek jednak mówił, że puchar to pojedynczy mecz, natomiast co innego wygrać w lidze trzykrotnie z faworytami i nie wie, czy jego zespół będzie do takiego wyczynu zdolny, ale liczy, że sukces uskrzydli zespół.
Trudno się z tym nie zgodzić – dla wszystkich nadal BKS Aluprof i Muszynianka to główni faworyci walki o mistrzostwo Polski, ale wyczyn Organiki pokazuje, że wszystko jest możliwe jeśli się ciężko pracuje i wierzy w sens swojej pracy. A dla siatkówki to zapewne lepiej, że pojawił się ktoś nowy zdolny do sięgania po najwyższe cele.
W kuluarach wiele mówi się, że wkrótce może powstać jeszcze jeden silny klub tym razem na Wybrzeżu. Trefl Sopot. Na turnieju w Poznaniu pojawił się znany włoski trener Alessandro Chiappini, o którym mówi się że zostanie nowym trenerem Trefla. Chiappini ubiegał się już o posadę szkoleniowca reprezentacji (PZPS wybrał jednak Marco Bonittę) i prowadzi z dobrym skutkiem reprezentację Turcji. To zapowiada, że finał Pucharu Polski za rok może być jeszcze ciekawszy bo dojdą kolejni kandydaci do tego trofeum.
Krzysztof Mecner