Komu mistrzostwo?
Jeszcze nie ochłonęliśmy dobrze po zdobyciu mistrzostwa świata przez naszych siatkarzy, a już czekamy na kolejne wielkie imprezy z udziałem naszej reprezentacji. Już wkrótce natomiast poznamy kto zostanie mistrzem świata siatkarek, gdyż rozgrywane we Włoszech mistrzostwa świata pań wkraczają w decydującą fazę.
Oglądając mecze najlepszych kobiecych drużyn świata trudno nie mieć uczucia żalu, że naszej reprezentacji tam nie ma. Wiele z ekip jakie oglądałem z pewnością nie są lepsze od naszej reprezentacji, która choć w kryzysie, to przecież wiele potrafi. Wracają wspomnienia nieszczęsnego turnieju kwalifikacyjnego w Łodzi i gorzka porażka z Belgią. Nasze pogromczynie już jednak wracają do domu. Europejska rewelacja jaką okrzyczano Belgijki jest jednak za słaba na najlepsze drużyny świata.
W walce o tytuł pozostało już tylko sześć ekip: Brazylia, USA, Rosja, Chiny, Dominikana i Włochy. Honoru Europy bronią gospodynie i broniące złotego medalu Rosjanki.
Włoszki prowadzi nasz były selekcjoner Marco Bonitta, który 12 lat temu niespodziewanie wygrał Mundial rozgrywany w Niemczech. Patrząc na gospodynie można uważać, że czas… się zatrzymał. Bonitta zebrał na ten turniej wielkie sławy sprzed lat jak Piccinini, pamiętające nawet te mistrzostwa w 2002 r. Uzupełnił je kilkoma młodymi o świetnych warunkach siatkarkami i znów ma szanse na wielki wynik. Trochę to przypomina manewr jaki przed kwalifikacjami zrobiono w Polsce, gdy „pod broń” wezwano wszystkie najlepsze z Małgorzatą Glinką na czele. Nam nie wyszło, zobaczymy czy Włochom się uda.
Z wielkim trudem awansowały do czołowej szóstki Rosjanki. One akurat w minionych latach grają dobrze tylko… na mistrzostwach świata. Wygrywały przecież nie tylko w 2010 r., ale także w 2006, a w 2002 r. były trzecie. Wtedy też po drodze szło im ciężko, ale w decydujących meczach grały fantastycznie. Zwraca uwagę powrót do kadry Jekateriny Gamowej. To już nie ten dynamit co przed laty, ale jej pomoc dla reprezentacji jest nieoceniona.
Największą rewelacją są Dominikanki. Grają nierówno, niemal wszystkie mecze kończą tie-breakami, ale… wygrywają. Pokonały nawet Włoszki. Ten zespół znany jest od lat, napsuł krwi już wielu wyżej notowanym drużynom, w tym wiele razy także naszej kadrze. Grają w mistrzostwach świetnie i nie są bez szans. Gdyby Dominikana awansowała do strefy medalowej z pewnością można by mówić o wielkiej sensacji.
Faworytami pozostają trzy drużyny: Brazylia, Chiny i USA, grające dotąd najrówniej i najpewniej. Każda z nich miała słabsze momenty w turnieju, ale stać je na bardzo wiele. Brazylia wciąż bazuje na swych wieloletnich gwiazdach jak Jacqueline czy Sheilla i wydaje się być jednak tym faworytem nr 1. Bardzo podoba się gra Amerykanek. Po przegranych igrzyskach, gdzie były murowanym faworytem jednak diametralnie zmieniono skład i z myślą o Rio ten zespół jest konsekwentnie prowadzony. Tak Amerykanie robią od lat, tak działa też Karch Kiraly. Najlepszy siatkarz w historii dyscypliny stoi przed swym pierwszym wielkim wyzwaniem. Jako zawodnik był niepokonany, zawsze potrafił poderwać swoich partnerów do walki, a efektem tego było zdobycie mistrzostwa świata w 1986 r. i dwóch tytułów mistrza olimpijskiego w 1984 i 1988 r. Czy jako trener potrafi też tchnąć w swoje siatkarki wiarę, że mogą być najlepsze na świecie? Przekonamy się za kilka dni.
Odpadły z turnieju Japonki, które ostatnio na wielkich imprezach zdobywały medale. Więcej spodziewano się po Turcji, w której też wielu upatrywało kandydatki do zaszczytów. Odpadła też świetna drużyna Serbii, o czym zadecydowała porażka z Rosją, choć w poprzednich spotkaniach robiły chyba nawet lepsze wrażenie od obrończyń tytułu. Jeśli się jednak nie wykorzystuje tylu setboli ile miały w pierwszym secie to trudno marzyć o wygranych. Prawie jednak nie gra fantastyczna atakująca Jovana Brakocević, która ma zdrowotne kłopoty. I to jest chyba jednak główna przyczyna niepowodzeń serbskiej ekipy.
Panie grają identycznym systemem jak siatkarze na Mundialu w Polsce. Teraz czeka je więc walka w dwóch grupach po trzy zespoły, a potem decydująca batalia o medale. W niedzielę przekonamy się kto będzie kolejnym mistrzem świata.
Krzysztof Mecner