KOMISARZU DO DZIEŁA!
ZDANIEM WETERANA
KOMISARZU DO DZIEŁA!
Komisarze mają w historii określoną sławę. Najczęściej złą. Ja mam komisarza – przyjaciela, człeka do rany przyłóż, ale nie on przeważa w kształtowaniu opinii o komisarzach i nie jego mam teraz na myśli. Chodzi mi o komisarza nadzwyczaj mocnego, do brutalności włącznie, obdarzonego nadto siłą decyzji nieodwołalnej. Która to osobistość zrobiła by wreszcie porządek w naszym zagmatwanym, pełnym zakrętów, znaków zapytania siatkarskim światku. Bo cóż do licha się dzieje, że reprezentacja, czyli grupa, która winna reprezentować wszystko co najlepsze, to dziś, na przykładzie kobiecej kadry, naprędce sklecony zespół, w którym nie zawsze świecą gwiazdy najjaśniejszego (na nasze możliwości oczywiście) blasku. Czy w drużynie narodowej na wrześniowe mistrzostwa Europy w Berlinie i Zurychu znajdzie się wszystko co mamy potencjalnie najlepsze, na przykład z Werblińską, Bednarek-Kaszą, Zenik, Skorupą na czele? Na to się niestety nie zanosi (choć Werblińska ponoć znajdzie się w zespole – oby!), powody podobno obiektywne a na rozstrzyganie wątpliwości teraz nie czas. Bo po co podkładać minę, skoro teren już od dawna mocno zaminowany i przed imprezą sezonu nic się konkretnie nie zmieni. W naszej kadrze w porównaniu do ubiegłego roku z zawodniczek pierwszej szóstki jest tylko, jeśli dobrze pamiętam, Katarzyna Dolata. Nawiasem mówiąc jeśli nie można rozwikłać problemu to na dziewięćdziesiąt procent wiemy, że główna przyczyna tkwi w …kasie.
Bardzo bym się chciał mylić lecz przypuszczam, że do sukcesów w rodzaju tych, które były udziałem zespołu prowadzonego przez Andrzeja Niemczyka, droga daleka. Bardzo daleka.
Piotr Makowski jedzie na mistrzostwa Europy z drużyną, która ostatnio zebrała cięgi od Chinek a wygrała ledwo-ledwo z nie będącą bynajmniej potęgą Argentyną. Za dużo błędów; tych uniknąć nie sposób – siatkówka jest zresztą grą błędów zwana, lecz jest jakaś norma, której powinno się trzymać.
Ale „niech żywi nie tracą nadziei” – miejmy więc nadzieję, że do gry gwiazdy naszej reprezentacji (góry,trochę dołków lecz średnia wysoka), atakującej najskuteczniej Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, dostroją się koleżanki i coś na tych rozpoczynających się 6 września mistrzostwach kontynentu jednak wywojujemy, mając na starcie w grupie Serbki, Bułgarki, Czeszki. Naszym atutem naprawdę niezły blok, przydałby się jednak bardziej zdecydowany atak, odważny, bez obawy o ryzyko. Ono zawsze istnieje, musi być wliczone w koszta, lecz lepsza taka ryzykowna akcja niż podanie piłki na tacy. No i oczywiście przydałoby się dobre przyjęcie, podstawa wszystkiego. Ponadto niech broni znakomicie nie tylko nasza libero, Paulinka Maj. W sumie – powodzenia we wszystkich tak zwanych elementach gry, słowem – stabilizacji na poziomie nawet wyższym od swych średnio określanych możliwości. Mamy jeszcze dwa tygodnie czasu na ostateczny szlif ale czy wygramy grupę –jakieś szanse są, lecz nie za wielkie, żeby nie powiedzieć – małe.
Większe mają siatkarze, którzy w grupie zagrają w drugiej połowie września na własnym terenie, w Gdańsku, ze Słowacją, Turcją i Francją. Bój to wprawdzie nie będzie łatwy, szczególnie z Francuzami, lecz – do diabła – są chyba dość mocne podstawy do optymizmu. Byłby on niewątpliwie pokaźniejszy gdyby zagrał w drużynie Mariusz Wlazły, lecz po co w przede dniu ME rozdrapywać rany. Posiadamy przecież i bez Mariusza silny skład z Kurkiem, Winiarskim, Możdżonkiem, Nowakowskim, Jaroszem, Ignaczakiem no i od tej drużyny Anastasiego mamy prawo wymagać wiele. Bez dwóch zdań! Czy naszym orłom własny teren pomoże w uzyskaniu awansu - miejmy taką niepłonną nadzieję, mimo, że podobno owa nadzieja jest – jak mówi porzekadło – matką głupich.
Od zmieniających się na przestrzeni lat regulaminów miesza mi się w mojej niemłodej głowie, zainteresowanych szczegółowym systemem rozgrywania ME odsyłam sprytnie do internetu, dodam tylko, że w wypadku nie wygrania grupy pozostaje jeszcze szansa w barażach. Nasi siatkarze grupę jednak wygrać po prostu muszą i basta! Płacimy z państwowej, czyli naszej kasy niemałe pieniądze na siatkówkę, płacą na ogół dobrze sponsorzy. Drużyny ligowe rywalizujące o pozyskanie dla swych barw znaczących zawodników i zawodniczek podbijają ceny, czasem aż za bardzo. Pieniądze to jednak nie wszystko, ambicji, waleczności, których naszym reprezentantom przecież nie brakuje, nie sposób wycenić.
Pierwszy mecz w rozpoczynajacych się 6 wrzesnia ME nasze siatkarki rozegrają w Schwerinie z Czeszkami (7.9 z Bułgarią,8.9 z Serbią), siatkarze 20 września z Turcją w Gdańsku (kolejne dni – z Francją i Słowacją).
Warszawa, 19 sierpnia 2013