Holenderska tragedia
Cały siatkarski świat doznał szoku, gdy okazało się że zamordowano znakomitą holenderską siatkarkę, znaną także w naszym kraju – Ingrid Visser. Siatkarkę i jej narzeczonego znaleziono martwych kilka dni temu, a kulisy tej tragedii nie są do końca znane.
Pamiętam Ingrid Visser zwłaszcza z mistrzostw Europy w 1995 r., które odbywały się w Holandii, a w których miałem okazję uczestniczyć. Holandia zdobyła wówczas sensacyjnie złoty medal, a Visser jako 18-latka była jednym z największych objawień tych mistrzostw. Do historii nie tylko holenderskiej siatkówki przeszedł wówczas półfinałowy mecz tych mistrzostw, gdzie Holandia po fantastycznym meczu pokonała Rosję Nikołaja Karpola, kończąc wieloletnie panowanie rosyjskiej „armady” w Europie. W finale prowadzona wtedy przez Berta Goedkoopa drużyna holenderska gładko pokonała Chorwację, zresztą też naszpikowaną Rosjankami, które zmieniły obywatelstwo (m. in. Parchomczuk-Kiryllova czy Czebukina). To był wówczas największy sukces holenderskiej żeńskiej siatkówki, który dał też tej drużynie awans do igrzysk w Atlancie. Tam też grały świetnie zajmując wysokie piąte miejsce.
Holandia w latach 80-tych mocno stawiała na siatkówkę. W 1985 r. zdobyła brąz ME i było to historyczne wydarzenie, gdyż po raz pierwszy medal na tak dużej imprezie zdobył zespół spoza krajów socjalistycznych. W 1991 r. Holandia była wicemistrzem Europy. Po Atlancie jednak nieco spuściła z tonu i dopiero po 10 latach znów postanowiono odbudować potęgę holenderskiej siatkówki.
Visser była jakby łącznikiem tego sukcesu z 1995 r. z kolejnym etapem rozwoju siatkówki w Holandii. Selekcjonerem kadry został w tym czasie Avital Selinger. Powtarzał jakby słynny proces szkoleniowy swojego ojca – legendarnego Arie Selingera, który tworzył potęgę żeńskiej reprezentacji USA i męskiej Holandii. W 2007 r. Visser i jej koleżanki zaskoczyły siatkarski świata – wygrywając w rewelacyjnym stylu World Grand Prix, pokonując po fantastycznych meczach wszystkie ówczesne światowe potęgi z Brazylią na czele. Okrzyknięto je wówczas faworytkami igrzysk. Holenderki nie wytrzymały jednak ogromnej presji jakie na nie nałożono. Przegrały dwa miesiące po swym ogromnym sukcesie w Grand Prix walkę o półfinał mistrzostw Europy z Polską, a potem także nasza drużyna w kontynentalnych kwalifikacjach w Halle pozbawiła ich marzeń o występie na igrzyskach w Pekinie.
W 2009 r. ta reprezentacja Holandii miała jednak swoje apogeum. Pamiętamy jak dwa razy ogrywała Polskę w finałach mistrzostw Europy rozgrywanych w naszym kraju. Przegrała jedynie finał z Włoszkami, gdzie znów odnosiło się wrażenie, że psychicznie nie poradziła sobie z emocjami towarzyszącej walce o europejski szczyt. Visser po mistrzostwie Europy, dorzuciła jednak kolejny medal mistrzostw Starego Kontynentu po 14 latach przerwy. Była już wówczas uznaną siatkarką, miała przecież też wiele sukcesów klubowych na swoim koncie, a fachowcy uważali ją za jedną z najlepszych środkowych bloku na świecie. Pomagały jej też znakomite warunki fizyczne, mierzyła przecież 190 cm wzrostu.
Kolejne lata jednak nie przyniosły Holandii sukcesów, odszedł Selinger a plan stworzenia trwałej potęgi nieco „legł w gruzy”. Niedawno Visser zrezygnowała z występów w drużynie narodowej, ale takiego końca jej kariery sportowej jaką miała miejsce w Hiszpanii chyba nikt nie oczekiwał.
Śmierć w takich okolicznościach wielkiej gwiazdy siatkówki zawsze jest szokująca. Nie tylko w Holandii, rozpamiętuje się to wydarzenie, jakiego nie było wcześniej w historii światowej siatkówki. Miejmy nadzieję, że policja wyjaśni wszystkie okoliczności towarzyszące śmierci holenderskiej siatkarki.
Krzysztof Mecner