Europa nadal w odwrocie
Mistrzostwa świata siatkarek rozgrywane w Japonii wkraczają w decydującą fazę. Polki zagrają jednak jedynie o miejsca 9-12. Na pewno nie jest to lokata adekwatna do możliwości podopiecznych Jerzego Matlaka. Do awansu do strefy 5-8 zabrakło czterech małych punktów, do awansu do strefy medalowej dwóch zwycięstw, które „uciekły” nam w dwóch pierwszych meczach z Japonią i Serbią. Wielka szansa uciekła.
Cztery lata temu na mistrzostwach świata dominowała Europa. W najlepszej czwórce drużyn znalazły się aż trzy drużyny ze Starego Kontynentu, a tytuł mistrzowski wywalczyła Rosja. Polska wówczas grała bardzo słabo, kończąc mistrzostwa na 15. miejscu. Teraz gra była w wykonaniu naszej drużyny o niebo lepsza, ale miejsce zbliżone. Sport ma to do siebie, że nadarzającą się szansę należy wykorzystywać. A nasze siatkarki pewnie jeszcze długo będą żałować, że „wypuściły” mecz z Japonią, prowadząc 2:1 i 22:19. Ten mecz miał być kluczowy, jak mówiono przed Mundialem, i jak się okazało... był.
Teraz pozostało nam walczyć o dziewiątą lokatę, co też wcale proste nie będzie, bo rywalem Polek jest wicemistrz Europy Holandia, chyba zresztą jeszcze bardziej zawiedziona występem w mistrzostwach niż nasza drużyna. Trzeba walczyć jednak do końca, bo każdy punkt dodany do światowego rankingu może się za rok okazać bezcenny, gdy zacznie się walka o miejsca w olimpijskim turnieju w Londynie.
Te cztery lata jakie minęły od poprzedniego Mundialu, pokazały jednak, że te poprzednie mistrzostwa były tylko jednorazowe. Europa w żeńskiej siatkówce straciła już dawno prymat. Potwierdziły to przecież Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, gdzie w półfinale nie było zespołu z Europy, potwierdza to też Mundial, gdzie honoru Europy dzielnie bronią siatkarki Rosji, znakomicie przygotowane do tego turnieju.
Rosja zagrała fantastycznie finał poprzednich mistrzostw świata z Brazylią, wygrany ostatecznie po dramatycznym meczu 3:2. Minione cztery lata były jednak dla Rosjanek fatalne. W 2007 r. zdobyły tylko brąz mistrzostw Europy, w Pekinie poniosły klęskę, podobnie jak na polskich mistrzostwach Europy przed rokiem, gdzie porażka z naszą drużyną zamknęła im drogę do półfinału. Przez rok gra Rosji zmieniła się diametralne. W meczu z Polską niemal nie popełniały własnych błędów, co jest zaskakujące, gdyż w poprzednich latach ich gra w obronie i w przyjęciu zagrywki pozostawała wiele do życzenia. Teraz tych błędów już nie popełniają, a z siłą fizyczną i warunkami fizycznymi podopiecznych trenera Kuzutkina jak na razie nikt nie może sobie na tych mistrzostwach poradzić.
Miejsca w półfinale wywalczyły drużyny Brazylii i USA, co żadną niespodzianką nie jest, gdyż te dwa zespoły były najlepsze przed dwoma miesiącami w World Grand Prix. Amerykanki najadły się trochę strachu. Przegrały bowiem z Włoszkami i te kończyły II fazę meczem z Kubą, mając jeszcze teoretyczną szansę na wyprzedzenie ich w tabeli. Wygranie jednak różnicą 18 małych punktów z Kubą nie tylko przerosło ich możliwości. Mistrzynie Europy przegrały po tie-breaku i medalu nie zdobędą. Szansę straciły chyba jednak wcześniej sensacyjnie przegrywając z Czeszkami. Na pewno niespodzianką jest natomiast miejsce w półfinale Japonii. Gospodynie do maksimum wykorzystały bonusy jakie ma gospodarz mistrzostw i po 18. latach znów są w strefie medalowej. O medal chyba jednak będzie im bardzo trudno. Każdy kontynent ma w półfinale po jednym przedstawicielu (Europa, Azja, Ameryka Południowa i Ameryka Północna).
Faworytem pozostaje Brazylia, ale... tak było też cztery lata temu, gdy w decydującym meczu spaliła się psychicznie. Ciekawe, czy teraz będzie podobnie. Tak czy owak półfinałowe mecze USA – Rosja i Brazylia – Japonia zapowiadają się pasjonująco.
Miejsca 5-8 zajmą drużyny europejskie. Postępy potwierdziły Niemki, nieźle grała Turcja, nierówno Serbia i Włochy. W sumie jednak drużyny z Europy muszą ciężko pracować, by walczyć o medale na światowych imprezach. To tyczy się także naszej reprezentacji. Nie takie miejsce sobie wyobrażaliśmy w tych mistrzostwach i nie na takie nasza reprezentacja zasługuje. Z tego startu trzeba wyciągnąć wnioski, bo za rok czekać nas będą równie ważne wyzwania. A te mistrzostwa niestety zapamiętamy jako Mundial straconej szansy.
Krzysztof Mecner