Dziękujemy
Dorota Świeniewicz po raz kolejny zaskoczyła wszystkich, ogłaszając niespodziewane zakończenie kariery sportowej, w momencie gdy do końca sezonu PlusLigi Kobiet zostało bardzo niewiele, a jej drużyna Atom Trefl Sopot szykuje się w zasadzie do decydujących spotkań w Lidze Mistrzyń i play off. Podobnie było z jej niespodziewanym dla wszystkich zakończeniem kariery reprezentacyjnej, gdy w trakcie trwania World Grand Prix też przerwała przygodę z narodową drużyną.
W Atomie Treflu chyba nie dzieje się najlepiej skoro w krótkim czasie w trakcie sezonu odchodzi trzecia klasowa zawodniczka. Zespół, który wieszczono jeszcze niedawno na nową wielką siłę polskiej siatkówki jak na razie nie spełnił wielkich, pokładanych w nim nadziei. A Dorocie Świeniewicz z pewnością należy się bardziej „godne” pożegnanie z siatkarskimi parkietami, bo przecież polska siatkówka dzięki niej przeżywała wiele pięknych chwil.
Świeniewicz podziwiano na polskich i zagranicznych parkietach przez dwie dekady. Do dzisiaj pamiętam spore zamieszanie jakie panowało wokół jej osoby gdy była nastolatką i grała w Polonii Świdnica. Już wówczas okrzyknięto ją jednym z największych talentów polskiej siatkówki, a o jej pozyskanie starały się wówczas niemal wszystkie kluby polskiej ekstraklasy. Wybrała BKS Stal Bielsko-Biała i z pewnością po latach będzie z tym klubem najbardziej kojarzona. Grała w nim dwukrotnie. W tym pierwszym etapie chyba wszyscy najbardziej zapamiętają sezon 1995/1996 gdy BKS Stal dość niespodziewanie ograł w finale play off Augusto Kalisz w czym zasługa Świeniewicz była ogromna. Po powrocie do Polski zdobyła u schyłku kariery z bielskim zespołem swój drugi mistrzowski tytuł w 2010 r.
Wielką karierę robiła we włoskiej Perugii, zdobywając z tym klubem wszystkie możliwe trofea. Była zarówno mistrzynią Włoch, ale zdobyła także wszystkie możliwe puchary w europejskich rozgrywkach (Puchar Zdobywców Pucharów, Puchar CEV i ten najcenniejszy Ligę Mistrzyń). Zdobywała także medale grając w lidze hiszpańskiej.
Polscy kibice zapamiętają ją jednak przede wszystkim z wielu występów w drużynie narodowej. W latach 90-tych nasza kadra nie odnosiła sukcesów i Świeniewicz mimo, że wielokrotnie grała na mistrzostwach Europy nic z zespołem narodowym nie osiągnęła. Gdy jednak w 2003 r. kadrę przejął Andrzej Niemczyk namówił ją do powrotu do drużyny narodowej i co było dalej wszyscy siatkarscy kibice doskonale pamiętają. Dwa tytuły mistrzyń Europy zdobyte w 2003 i 2005 r. do dziś pozostają „perłą w koronie” polskiej siatkówki kobiecej.
W 2005 r. Dorota Świeniewicz miała chyba życiowy sezon. Grała kapitalnie na mistrzostwach Europy, po których wybrano ją jak najbardziej zasłużenie najlepszą siatkarką mistrzostw. Tych nagród indywidualnych uzbierała przez całą swoją karierę co niemiara.
W wieku 40 lat trudno marzyć o wielu kolejnych siatkarskich sukcesach. Dla każdego zawodnika uprawiającego wyczynowy sport przychodzi moment w którym trzeba powiedzieć stop. Wielu zawodników odchodzi zwykle po jakimś ciekawym sukcesie. Świeniewicz postanowiła nie czekać do zakończenia sezonu ligowego, a koniec kariery ogłosiła już teraz. Taka jest jej decyzja i trzeba ją uszanować.
Odchodzą legendy polskiej siatkówki. Niedawno zakończyła karierę inna ikona polskiej siatkówki – Małgorzata Niemczyk. Walczy wciąż na polskich parkietach wieloletnia partnerka Świeniewicz i Niemczyk z kadry – Magdalena Śliwa, która niedawno świętowała zdobycie Pucharu Polski. Rozgrywającym chyba jednak nieco łatwiej zachować siatkarską długowieczność.
Z pewnością będziemy żałować, że na siatkarskich parkietach nie ujrzymy już Doroty Świeniewicz. Przez tyle lat dostarczała przecież polskim kibicom wielu niezapomnianych wzruszeń. Miała wielki wkład w te największe sukcesy polskiej siatkówki. Może czuć się siatkarką spełnioną, choć pewnie jej czegoś w tej karierze brakowało, jak choćby występu na igrzyskach olimpijskich. Za te lata gry i emocji z pewnością od polskich kibiców należą się Dorocie Świeniewicz serdeczne podziękowania. Dziękujemy więc gorąco i życzymy powodzenia w dalszym pozasportowym życiu.
Krzysztof Mecner