Cierpliwość
W siatkówce jedną z najważniejszych cech jest cierpliwość. To powtarzał swoim siatkarkom przed pierwszym meczem z Japonią na mistrzostwach świata trener Jerzy Matlak. Nigdy nie można się w tej dyscyplinie spieszyć, bo przynosi to odwrotny skutek. Matlak zostanie na stanowisku selekcjonera kadry siatkarek. Działacze związku cierpliwością się więc wykazali.
W Polsce brak cierpliwości jest zjawiskiem powszechnym. Zwłaszcza w środowisku dziennikarskim jest taka tendencja, że jak coś nie idzie tak jak oczekiwano to należy wszystko „rozwalać” i zaczynać od nowa nie bacząc na konsekwencje. Pamiętam takie dyskusje, kiedy kadra męska prowadzona przez Mazura, a potem przez Boska była przez kilku dziennikarzy niesamowicie krytykowana. Ci sami ludzie w dwa-trzy lata później gdy siatkarze zdobyli wicemistrzostwo świata wychwalali ich pod niebiosa zapominając, że wcześniej wieszali na nich psy. Taka jest prasa, która musi jednak czymś zainteresować czytelników by choćby był powód do dyskusji.
W stosunku do Matlaka też po mistrzostwach świata prasa łagodna nie była i można wyczuć było, że był spory nacisk by jednak trenera zmienić (nowy szkoleniowiec zawsze powoduje wielkie zainteresowanie, gdyż jest o czym pisać). PZPS jednak wykazał się cierpliwością, wprawdzie nie był zadowolony z wyniku osiągniętego na mistrzostwach świata, ale nadal darzy najbardziej utytułowanego szkoleniowca naszej ligi kobiecej zaufaniem i tej cierpliwości mu nie zabrakło. Zabrakło jej wcześniej dla Daniela Castellaniego, który przecież zdobył z męską kadrą mistrzostwo Europy, ale cudzoziemcy chyba naturalną koleją rzeczy muszą być oceniani surowiej.
Mnie żal tych mistrzostw świata, bo nasza reprezentacja grała dobrze i przy odrobinie szczęścia mogła być nawet w półfinale. Japonia, którą powinniśmy ograć, bo byliśmy drużyną lepszą, stanęła na podium. W sporcie szansa pojawia się czasem tylko raz i należy ją wykorzystać. A wynik jaki osiągnęły reprezentantki Polski jest nieadekwatny do ich umiejętności i możliwości. Przyznawał to zresztą sam Jerzy Matlak.
Matlak jest dobrym trenerem, co do tego chyba nikt nie ma żadnych wątpliwości, bo jak inaczej przecież utrzymałby się w tym fachu przez blisko 40 lat. Z pewnością zasługuje na jeszcze jedną szansę. Zobaczymy co przyniesie więc najbliższy rok, bo będzie on dla żeńskiej kadry bardzo ważny.
Zawód trenera nie jest łatwy i o tym wielu już mogło się przekonać. „Jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz czy ostatni turniej” – ta stara zasada obowiązuje. W PlusLidze nawet do końca pierwszej rundy nie dotrwało trzech szkoleniowców w tym sławny Igor Prielożny, który z każdą drużyną, jaką szkolił w Polsce, odnosił sukcesy. Podobnie Sordyl i Marszałek, młodzi zdolni szkoleniowcy z sukcesami na koncie. W ich przypadku cierpliwości zabrakło i zobaczymy czy ich następcy będą mieć lepsze wyniki.
To nie jest dobry rok dla polskiej siatkówki. W 2003 i 2005 mieliśmy mistrzostwo Europy siatkarek, w 2006 wicemistrzostwo świata siatkarzy, w 2004 i 2008 awansowaliśmy na igrzyska, w 2007 był półfinał ME siatkarek, rok temu mistrzostwo Europy siatkarzy i brąz siatkarek. Teraz po raz pierwszy od lat żadnym sukcesem pochwalić się nie możemy. Z tego powodu „lecą głowy”, a zawsze pierwsza leci „wodza”, czyli trenera. Jerzy Matlak jest jedynym, który pozostał na stanowisku, bo inni trenerzy reprezentacji (także juniorskich) dalszego kredytu zaufania już nie dostali.
Cierpliwość w siatkówce jest ważną cechą. Bywa, że na sukcesy trzeba czekać długo, ale czasem warto, jeśli jest nadzieja, że one przyjdą. We współczesnym sporcie decydują niuanse. Każdy najdrobniejszy nawet szczegół na międzynarodowym poziomie ma znaczenie. Trzeba więc trzymać kciuki za reprezentacje, że w przyszłym sezonie pokażą na co je naprawdę stać, bo na pewno na więcej niż miejsca osiągnięte na mistrzostwach globu. Czekamy jeszcze na trenera męskiej reprezentacji, gdzie związek będzie miał chyba jeszcze trudniejszą decyzję niż ta czy pozostawić na stanowisku selekcjonera kadry kobiet. A czy decyzje będą trafne czy nie, zweryfikują wyniki w kolejnym roku międzynarodowych spotkań.
Krzysztof Mecner