Brawo Muszynianka!
Po zwycięstwach męskich drużyn w europejskich pucharach doczekaliśmy się też wielkiego sukcesu w kobiecej siatkówce. Muszynianka zrobiła kibicom siatkówki piękny prezent wygrywając z silną rosyjską drużyną Omiczką Omsk i awansowała do wielkiego finału Pucharu CEV.
O ile w męskiej siatkówce mieliśmy już spore sukcesy w europejskich pucharach, to niestety nigdy polska drużyna siatkarek europejskiego trofeum nie zdobyła. Przez 52 lata rozgrywek, mieliśmy drużyny dochodzące na wysoki szczebel, w turniejach finałowych, jednak tego ostatniego kroku nigdy nasze drużyny nie zrobiły. Co więcej Muszynianka jest w zasadzie dopiero drugą polską drużyną, która będzie grała w decydującym meczu (a właściwie dwumeczu) pucharowych rozgrywek. Jak do tej pory tylko dwa drugie miejsca zanotowała na swym koncie legendarna drużyna AZS AWF Warszawa, która w pierwszej (1961) i trzeciej (1963) edycji ówczesnego PEMK (poprzednika Ligi Mistrzyń) docierała do finałowego spotkania. Drogę do trofeów dwukrotnie zagradzała jej w finale drużyna mistrza ZSRR – Dynamo Moskwa. Na początku lat 60-tych radzieckie siatkarki miały ogromną przewagę nad resztą Europy i AZS AWF zbierał wielkie brawa, że potrafił z tym zespołem toczyć wyrównane boje. W barwach Dynama grała legendarna Aleksandra Czudina, która oprócz tego, że w latach 50-tych była uznawana za najlepszą siatkarkę świata (MVP na mistrzostwach świata w 1952 r.) to jeszcze zdobyła masę medali igrzysk olimpijskich i mistrzostw Europy w lekkoatletyce. W Pucharze CEV od niedawna nie organizuje się już turniejów finałowych. Muszynianka tak jak niegdyś AZS AWF Warszawa rozegra dwa finałowe mecze u siebie i na parkiecie rywala. Analogie nasuwają się więc same, ale miejmy nadzieję, że drużyna Bogdana Serwińskiego będzie tą pierwszą polską, która zostanie wpisana na listę triumfatorów.
Wiele innych naszych drużyn było potem w turniejach finałowych różnych pucharów, kończyło się to jednak zawsze na trzecich lub czwartych miejscach. Chyba największą szansę w ogóle w historii na zwycięstwo w pucharach miał w 1979 r. łódzki Start - Pucharze Zdobywców Pucharów. Przegrał wprawdzie pierwszy mecz turnieju finałowego turnieju z Traktorem Schwerin 2:3, ale wówczas grano każdy z każdym. Potem pokonał do zera rumuńską Penicylinę Jassy i w ostatnim meczu grał z Rudą Hvezdą Praga. Zespół z Czechosłowacji pokonał wcześniej Traktora, więc wysoka wygrana w kończącym turniej spotkaniu dałaby drużynie Andrzeja Chmielnickiego PEZP. Polki po zaciętym spotkaniu przegrały jednak 2:3 i skończyły turniej na trzecim miejscu.
Teraz zmieniły się pucharowe przepisy. Niegdyś drużyna odpadająca z jednego pucharu nie miała już szansy grać w innym. Muszynianka odpadła z Ligi Mistrzów, ale jej „transfer” do Pucharu CEV okazał się szczęśliwy. Nawet trochę żałujemy, że świetnie wcześniej grający w tych rozgrywkach BKS Aluprof trafił właśnie na Muszyniankę w ćwierćfinale, bo może mielibyśmy polski finał.
Zdobyć drugi pod względem rangi europejski puchar będzie zapewne trudno drużynie z Muszyny. W finale rywalem będzie znakomita turecka drużyna Fenerbahce, która w półfinale „złotym setem” wyeliminowała jeszcze słynniejszą Urałoczkę. W składzie Fenerbahce są przecież znakomite Brazylijki Marianne Steinbrecher i Paula Pequeno, świetna Amerykanka Lindsay Berg, robiąca furorę na światowych parkietach Koreanka Kim Yeon-Koung i reprezentantka Polski Berenika Okuniewska. W dodatku Bogdan Serwiński będzie miał za rywala trenerską legendę jaką jest Jose Roberto Guimaraes (jedyny szkoleniowiec który zdobył olimpijskie złoto z kobietami i mężczyznami). No ale Muszynianka wiele razy udowadniała, że też jest klasowym zespołem, a seria zwycięstw jaką notuje w ostatnim okresie też napawa nas nadzieją, że może europejski puchar trafi wreszcie do Polski.
Polska kobieca siatkówka jest od pewnego czasu w kryzysie, więc ten sukces był nam bardzo potrzebny. Gratulując Muszyniance zasłużonego awansu trzymamy kciuki by zrobiła w finale dla nas to co nikomu wcześniej zrobić się nie udało.
Krzysztof Mecner