ACH TE BABY!
ZDANIEM WETERANA
ACH TE BABY!
Siatkówka zrobiła w ostatnich latach w Polsce wielką karierę, wysuwając się na drugie miejsce, za zawsze najbardziej, niezależnie od wyników, popularnej piłce nożnej. Takie jest moje zdanie, jestem w każdym razie przekonany, że mam rację, choć na przykład zwolennicy „kosza” mogą mieć inny pogląd na sprawę.
Doceniam oczywiście grę siatkarzy, lecz przebiły ich koleżanki. Nie mówiąc o urodzie – bo to oczywiste, wdzięku – to także, lecz atrakcyjność, zaciętość meczów, poświęcenie gryzących parkiety siatkarek nie ma sobie, jeśli chodzi o sportowe widowisko w TV, równych. Biorąc pod uwagę całość rozgrywek a nie pojedyncze mecze, bo jeśli o nie chodzi, także w innych dyscyplinach zdarzają się nie gorsze, a może nawet i lepsze rodzynki. Ja w każdym razie, gorący wielbiciel płci pięknej, wdowiec niestety (jakże mi brak Ciebie, kochana Danusiu) jestem w siódmym niebie oglądając mecze ORLEN Ligi, zaś ostatnio konkretnie spotkanie 10 kolejki -Atomu Trefla Sopot (mistrz) z niepokonanym do tej pory Chemikiem Police. Którego gwiazdą jest – moim zdaniem - siatkarka numer jeden nie tylko Polski czyli Małgorzata Glinka. Nie pomogła jednak dobra gra Małgosi, Chemik wygrał wprawdzie dwa pierwsze sety, w trzecim prowadził 13:9, lecz dobra zagrywka Atomu przy słabszej dyspozycji, jakoś chyba zdekoncentrowanego swą dotychczasową przewagą Chemika, zmieniły kardynalnie sytuację. Można oczywiście, analizując na zimno cały mecz, wytknąć drużynom takie czy inne błędy, ale – proszę wierzyć doświadczonemu obserwatorowi, to w zaciętej walce równych sobie przeciwników normalka.
Tak więc Chemik mający w swym składzie takie wielkie gwiazdy jak Glinka i Werblińska musiał się ugiąć przed bardziej jednak trzymającym równy poziom, wyrównanym w swym składzie zespołem z Sopotu, ale najważniejsze to, o czym wspomniałem – dobra propaganda siatkówki, jakże pięknej gry. Dochodzą sygnały, że podobno FIVB szykuje jakieś zmiany ograniczające dość dowolną , tolerancyjną dotychczas politykę oceniania popełniania w grze błędów. Oby – litości panowie reformatorzy – nie wpaść w drugi kraniec i nie spaskudzić jakże fajnego (ukochane słowo sławnego Wojciecha Drzyzgi) widowiska.
Przed nami jeszcze multum ligowych zmagań siatkarek i siatkarzy, jakże atrakcyjnie zapowiadające się play offy, na przykład w postaci rywalizacji wyrównanej czołówki siatkarzy (Resovia,Zaksa,Skra).Kto będzie górą, kto spadnie. Jeśli chodzi o siatkarzy – nie spadnie nikt, bo liga jest w swym składzie zamknięta. Czy to dobra decyzja? Naprawdę nie wiem, sam zmieniałem w tej sprawie zdanie. Jeśli zaplecze ekstraklasy jest mocne – to owo zamknięcie nie miałoby sensu. Ale czy jest?
Jakże ważne aby iskrzyło się na ligowej arenie, aby rosła tak zwana oglądalność. Wówczas jeszcze łatwiej będzie o sponsorów, których zawsze za mało, szczególnie tych z otwartą kieszenią a nie skąpców jakiś!
To na razie na tyle, choć jeden mój przyjaciel, serdeczny zresztą twierdzi, że jeśli za te teksty biorę jakąś kasę, to powinno być napisane więcej. Zupełnie jak przed wielu laty, w mej starej jeszcze redakcji Przeglądu Sportowego, gdzie liczyło się wierszówkę „od wiersza”. Próbowałem ja kiedyś, mając przerażające pustki w kieszeni, napisać tekst, nie mając nań pomysłu godnego uwagi w głowie. No i napisałem, co jeden z Czytelników skwitował słowami: kończ waść, wstydu oszczędź. Zrobił mi wykład, że facetowi, który ma jednak jakąś niezłą zawartość w łepetynie, nie wypada pisać byle gówna. Mądry to był facet.
Kończę, pozdrawiając serdecznie Czytelników. Na Życzenia Świąteczne jeszcze chyba za wcześnie, lecz jednak gdybym już przed Bożym Narodzeniu nic nie spłodził, przyjmijcie od staruszka życzenia zdrowia, zdrowia i zdrowego rozsądku amen.
Warszawa, 9 grudnia 2013